czwartek, 17 listopada 2011

Maze cz. 1 [+18]


Jest to pierwsza część opowiadania. Nie jest ona jednak wymyślona - opisałam tutaj swój sen. Wiadomo, że musiałam pewne rzeczy zmyślić, by zachować jakiś sens. Jednak większość scen to nic innego, jak moja działająca wyobraźnia podczas snu - niestety nie mam na nią żadnego wpływu. Może wydawać się też trochę chaotyczny. 
Jeśli w ficku znajdziecie sprzeczne elementy, bądź coś, co może być niejasne, pamiętajcie, że to mi się śniło, więc to całkiem normalne.


W rolach głównych: 
Sinnyeom & Yunho 
W pozostałych rolach: 
Jaejoong, Bakanishi [Sylwia], Genki [Monika] i Junsu. 




***


Gdzieś na oceanie - nie mam pojęcia na którym, na jachcie - nie mam pojęcia na jakim, odbywało się przyjęcie - nie mam pojęcia, z jakiej okazji. Wszyscy byli ubrani na biało, bądź czarno. Siedziałam sobie na podłużnej, skórzanej kanapie, stojącej pod ścianą w wielkiej sali, gdzie znajdowali się wszyscy ludzie. Koło mnie siedziała Baka, tylko wyglądała zupełnie inaczej, niż ona. Jej długie, blond włosy związane w dokładny koczek, a miała na sobie białą, zwiewną sukienkę. Pod drugiej stronie była Genki. Wyglądała zupełnie tak, jak w rzeczywistości. Ubrana była podobnie, jak ja - w małą czarną. Siedziałyśmy we trzy kompletnie niezainteresowane tym, co się tam działo.
- Gorąco... Nie chcę mi się tu siedzieć - odparła Genki wachlując sobie ręką. - Powinnam zadzwonić do TOPa?
- Monika, lepiej przynieś nam poncz - nakazała jej Baka. Ta przewróciła tylko oczami, odgryzła się nam, po czym wstała, a my zostałyśmy same.
Na sali było potwornie nudno. Wszyscy stali i rozmawiali między sobą w bardzo podniosłym tonie. Muzyka jeszcze bardziej pogarszała atmosferę.
Nagle drzwi do sali otworzyły się i weszło pięć osób. Pięciu mężczyzn. Spojrzałyśmy na siebie z Baką, jednak to było dla nas takie naturalne, że Dong Bang Shin Ki pojawili się na tej imprezie.
- Idziemy pod scenę? - zagadnęłam obojętnie. Nie wiem skąd, ale wiedziałam w podświadomości, że mają zaraz gdzieś tu wystąpić.
- Nie chce mi się - ziewnęła Sylwia. Co akurat było do niej podobne. (xD)
Chłopaki wystąpili z 'Break Out', po czym zeszli ze sceny i wmieszali się w tłum.
Nie minęło nawet pięć minut, kiedy pomiędzy mną, a Bakę wepchnął się Jaejoong, natomiast po mojej prawej stronie zasiadł Yunho. Zrobili to w niezwykle królewski sposób.
Jaejoong starał się rozmawiać jednocześnie ze mną i z Sylwią. Yunho natomiast trzymał rękę na oparciu za mną i nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Po pewnym czasie zaczął bawić się moim loczkiem, opadającym mi na ramiona. Nie odzywał się w ogóle.
Genki wróciła, ciągnąc za sobą Junsu. Usiedli sobie obok U-know.
Śmiali się i żartowali głośno. Ten jednak nadal nie drgnął, by chociaż spojrzeć w ich stronę.
- Jak podobał się występ? - w końcu otworzył usta, jednak nadal czułam się skrępowana i wstydziłam się spojrzeć mu w oczy.
- B-bardzo - zająknęłam się. Spojrzałam w końcu na niego. Uśmiechnął się szeroko.
- To się cieszę. Martwiłem się, że coś pójdzie nie tak. A nie chciałbym się zbłaźnić przed tobą...
Coś było w jego oczach. Smutek, radość, a może jedno i drugie? Nie potrafiłam tego odgadnąć. Poczułam się, jakbym coś dla niego znaczyła. Poczułam, jakbym znała go już szmat czasu, mimo iż w podświadomości wiedziałam, że rozmawiam z nim pierwszy raz w życiu. Wydawało mi się, że miałam mnóstwo wspomnień z nim związanych.
- Zakończymy to niedługo, nie martw się.
To były słowa, które jak piorun, powędrowały do mojej głowy. Zadawałam sobie pytanie "CO?", "CO MAMY SKOŃCZYĆ?". Czy coś nas łączyło? Wszystko było zupełnie niejasne.
- Wiem, że pewnego dnia mi przebaczysz wszystko. Przepraszam, że to tak bardzo wpłynęło na twoje życie. Jesteś jeszcze młoda, szybko zapomnisz o tym.
Po raz kolejny to, co powiedział uderzyło mnie. Tym razem w serce. Poczułam nagle, jakbym w ostatnim czasie została przez niego zraniona. Nie znałam przyczyny, jednak zdawałam sobie sprawę, że coś się stało.
Jakaś część mnie kazała mi zgrywać obojętną na jego wyznania, chłodną i dumną kobietę.
- Takie rzeczy się zdarzają w naszym świecie - odpowiedziałam więc to, co nakazywał mi rozum.
W tym samym momencie poczułam na sobie ostre spojrzenie Jaejoonga.
Również na niego spojrzałam.
Miał grymas złości i ukrywanego bólu na twarzy. Nie miałam pojęcia, co tu się dzieje. Czułam, jakbym nie pamiętała pewnej ważnej rzeczy. Coś, co miało dla mnie wielkie znaczenie.
- Póki co, udawajmy chociaż tutaj, że jesteśmy świetną parą. Nie chcemy przecież plotek. Ci z gry tym bardziej. - Yunho uniósł jedną brew.
- Oczywiście - odparłam, uśmiechając się sztucznie do ludzi naprzeciwko, osentacyjnie nas obgadujących.
Byłam dziewczyną Yunho. Prawdopodobnie udawaną. Ale byłam.
- Nasza ukochana para! - zawołał pewien reporter, podchodząc pod nas. - Czy mogę prosić o jeden romantyczny pocałunek do obiektywu?
Yunho poczuł chyba szturchnięcie w bok ze strony Junsu, bo skrzywił się nieznacznie.
Spojrzał na mnie pytająco. Odpowiedziałam mu na pozór słodkim mrugnięciem, co miało oznaczać zgodę.
Domyślił się tego i pocałował mnie. Poczułam gorąco jego ust na moich. Pocałunek był krótki, ale ciężko było mi po nim normalnie myśleć.
Patrzyłam nadal na jego usta. Nasze twarze były blisko siebie. Oddychał ciężko i również nie odwracał wzroku ode mnie. Położył rękę na moim policzku. Poczułam napływające gorąco do twarzy. Odsunęłam się, żeby zaczerpnąć oddechu. Wtedy znów dostrzegłam na sobie spojrzenie Jaejoonga. Byłam kompletnie rozdarta. Nie kochałam żadnego - albo kochałam obu. Odkryłam, że targają mną uczucia przeróżne - od złości, po spokój, od chęci zrobienia czegoś szalonego, po opanowanie, od radości po smutek.
- Jae, pójdziemy się przejść? - usłyszałam głos Baki.
- Ta.. Chodźmy - uśmiechnął się do niej i wyszli, nie oglądając się za siebie.
- Czemu w ogóle dzisiaj przyszłaś? Myślałem, że nie chcesz mnie znać - Yunho nie opierał już swojej ręki za moimi plecami, a jedynie popijał poncz i rozglądał się po sali.
- Najwidoczniej nadal chcę.
Zdałam sobie sprawę, że przyszłam tu właśnie dla niego.
Zaśmiał się i zrobił potwornie pociągającą minę.
- To silniejsze od ciebie, co?
Próbowałam skarcić go wzrokiem, jednak nie udało mi się, bo wziął moją dłoń i wplótł swoje palce między moje.
- Czegoś takiego nie da się odepchnąć od tak. Kiedy już to się skończy, to zostanie ci masa świetnych wspomnieć. Przyznaj.
Wzruszyłam ramionami. Najbardziej męczył mnie fakt, że żadnych z tych wspomnień tak naprawdę nie potrafiłam do siebie przywołać. Ze wszystkich sił próbowałam powstrzymać łzy, napływające do oczu. Tak, jakby wykasowano mi pamięć. Bezradność była najgorsza.
- Przecież jesteś silną kobietą - powiedział cicho, nie patrząc na mnie. - Znacznie silniejszą ode mnie.
Wstał i już zamierzał opuścić mnie, kiedy nagle w głośnikach rozległ się głos jakiegoś mężczyzny:
- Wszyscy proszeni są o natychmiastowe udanie się do apartamentów. Prawdopodobnie na wolności znajduje się niebezpieczny, jadowity wąż. Proszę udać się do pokojów i zamknąć szczelnie drzwi.
Ciarki przeszły mnie na myśl o długim, obślizgłym, jadowitym wężu, snującym się gdzieś po pokładzie.
Junsu zniknął natychmiast gdzieś z Genki.
Yunho, nie zastanawiając się ani chwili, złapał mnie za rękę i pobiegliśmy po schodach, prowadzących na górę. Nie spytałam nawet, dokąd zmierzamy. To było dla mnie oczywiste. Czułam się trochę, jak na Titanicu (xD).
Trafiliśmy do wielkiego, ekskluzywnego apartamentu, który zapewne był teraz zajmowany przez niego.
Na kremowych ścianach znajdowały się eleganckie zdobienia, po prawej stronie stał malutki stolik i krzesła, również zdobione w bardzo ciekawy sposób. Po drugiej stronie był łuk prowadzący prawdopodobnie do sypialni, widniało tam też wejście do garderoby.
Jednak pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to wielkie okna, z których rozpościerał się niezwykle przepiękny widok zachodzącego słońca nad taflą oceanu. Było to tak piękne, że nie potrafiłam oderwać od tego wzroku.
- Też nie mogę uwierzyć, że może istnieć coś tak pięknego... - powiedział cicho, by nie psuć chwili.
Poczułam, jak staje za mną i kładzie ręce na moich biodrach. Nie poruszyłam się. Przez chwilę staliśmy bez słów, patrząc w to samo miejsce.
- Wiem, że nie mam do ciebie żadnych praw. Wiem, że to tylko gra. Mimo to, ciężko po tak długim czasie się nie przywiązać. Więc na chwilę obecną mam gdzieś to, że nie mam do ciebie żadnych praw - wyszeptał mi do ucha, przesuwając swoje ręce na mój brzuch i obejmując mnie w pasie. Po chwili poczułam jego twarz na swoim ramieniu.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. Był tak piękny, tak szlachetny. Jak wszyscy z DBSK, z resztą. Jego uroda była jedyna w swoim rodzaju. W dodatku biło od niego to wielkie ciepło, które dosięgło także i mojego serca.
- Myślę, że też mam to gdzieś - odpowiedziałam krótko.
Pocałował mnie kilka razy w kark. Poczułam gorący prąd porażający moje ciało. Przekręcił mnie twarzą do siebie. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, próbowaliśmy wzajemnie odgadnąć swoje uczucia. Kiedy już je poznaliśmy, pocałowałam go delikatnie w usta. Odpłacił się tym samym. Zaczęliśmy się całować już mniej delikatnie, Yunho przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i trzymał moją twarz w dłoniach, które powędrowały na ramiona, ręce, aż dotarły znów do bioder. Przybliżył je do swoich.
Zupełnie odpłynęłam, czułam, jakbym znalazła się w innym świecie, w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłam.
Nieopodal nas stała toaletka, na której mnie posadził. Całowaliśmy się namiętnie, nie odrywając naszych ust, jakby z obawy przed tym, że mogłyby się już nie połączyć. Nie chcieliśmy psuć tej magii. Poczułam, jakbym wyznała mu miłość, bez mówienia tego. Wiedziałam, że już wie o tym. Wyczytał to wtedy w moich oczach. Nie czułam się już jednak skrępowana. Chciałam go. Chciałam go teraz tylko dla siebie.
Nagle zrobił to - oderwał swoje usta. Tylko po to, żeby spojrzeć mi w oczy, zsunąć z szafki, odwrócić delikatnie tyłem do siebie i rozpiąć zamek w mojej sukience, która opadła na podłogę. Jakimś cudem zobaczyłam, że stoję przed lustrem, widziałam więc jego twarz. Była jednocześnie spokojna, wyrażająca szczęście, jak i niespokojna, rządna tego, co się miało stać.
Później ponownie stałam przodem do niego, całował mnie po szyi. Ja byłam w samej bieliźnie, więc i on nie mógł pozostać gorszy - zaczęłam rozwiązywać mu krawat i rozpinać koszulę, po czym zupełnie ściągnęłam ją z niego. Od razu pożałowałam, że to zrobiłam... Moim oczom ukazała się idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa oraz silne, robiące wrażenie ramiona, którymi mnie otoczył.
Uśmiechnął się do mnie trochę nieprzytomnie, po czym wziął na ręce i zaniósł do sypialni. Odpływałam, kiedy czułam na sobie te silne umięśnione ramiona. To było coś niepowtarzalnego.
- Nie mów, że nigdy nie chciałaś sprawdzić, jakim jestem kochankiem - odparł, kiedy niósł mnie.
Nie odpowiedziałam nic - nie byłam w stanie. Czułam się, jakbym była naćpana, upita lub coś takiego. Nie myślałam logicznie, nie potrafiłam nawet we właściwy sposób przetworzyć sobie jego słów w głowie.
Położył mnie na łóżku i podparł się rękoma nade mną. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w usta. Następnie położył się koło mnie. Zobaczyłam, że zdążył już zdjąć ze mnie stanik, nawet nie byłam tego świadoma, kiedy to zrobił. Całował moje piersi i dotykał mojego ciała, a ja niemalże zupełnie odpłynęłam. Wędrował ustami od mojego nosa, przez brodę, szyję, obojczyki, piersi, klatkę piersiową, aż zatrzymał się na pępku. Spojrzał na mnie i wrócił z powrotem do mojej twarzy. Wodził nosem po moich włosach. Był bardzo blisko, bardzo delikatny i namiętny zarazem. Czułam na sobie jego rozpalone ciało. Lewą rękę położył na moim brzuchu, po czym zszedł niżej i delikatnym ruchem włożył we mnie swoje dwa palce. Poczułam wszędzie dreszcze, w każdym zakątku ciała. Yunho całował mnie namiętnie w usta. Chciał chyba, bym zupełnie straciła rozum. Tak, z pewnością to miał na celu.
Wbijałam się paznokciami w jego ramiona, które wydawały się jeszcze bardziej pociągające, niż kiedykolwiek wcześniej. Przylgnęłam do niego blisko i czułam, że jest z siebie zadowolony. Że podoba mu się to, co ze mną się dzieje. Przekręciłam się na bok i poczułam nogą, jak jego członek staje się twardszy i większy. Zdałam sobie sprawę, jak silne jest nasze pożądanie - wybuchło nagle, niczym wulkan. Od kiedy ono wzrastało? Kiedy to się zaczęło? Od jak dawna pragnęłam go w taki sposób? A on mnie?
Ehh, po co zastanawiać się nad tym w takiej chwili.
Przyjemność, jaką mi sprawił rosła z każdą sekundą. Kiedy już niemalże szczytowałam, wyjął palce i pocałował mnie mocno jeszcze raz. Zrobił to specjalnie.
W jego oczach widziałam płomienie, spojrzenie aż raziło. Mimo to pragnęłam utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Chciałam, by w moich oczach zobaczył to samo.
Wziął do ust najpierw jeden mój sutek, okrążył go językiem, po czym zrobił to samo z drugim.
Następnie przekręcił się w taki sposób, że znajdował się nade mną. Nie czekając na jego ruch, rozpięłam mu pasek i zsunęłam w dół jego spodnie oraz bokserki. Pozbył się ich z zadziwiającą gracją. Widać było, że śpieszy się, że nie chce stracić żadnej chwili. Przy okazji szybkim ruchem ściągnął ze mnie resztki bielizny. Wtedy niemalże rzucił się na mnie. Jego członek od razu trafił we właściwe miejsce i wszedł we mnie, a ja wydałam z siebie cichy jęk. Z jego ust wydobyło się seksowne westchnięcie, kiedy chodził we mnie powoli. Prąd poraził całe moje ciało. To uczucie było nie do opisania. Z prostych rąk, Yunho zszedł na łokcie i teraz stykaliśmy się całymi ciałami. Jego członek był tak duży, że mimo, iż wchodził we mnie lekko i delikatnie, czułam wielką rozkosz. Patrzyłam mu ciągle w oczy i dawałam znać wzrokiem, że chcę więcej. Czułam na sobie jego wspaniałe, umięśnione ciało, które aż parzyło w dotyku.
- Jeśli cię zaboli, od razu powiedz, nie chcę cię zranić - wyszeptał, przyglądając się mojej twarzy.
Nawet w takiej chwili, pokazywał swoje dobre serce.
- Jest bardziej, niż w porządku - wydusiłam z siebie, między tymi wszystkimi ciężkimi oddechami.
Uśmiechnął się, po czym nieco przyśpieszył tempo. Jego członek penetrował mnie już szybciej i niemalże do końca. Wbijałam się paznokciami w jego plecy, prawdopodobnie zrobiłam tam mnóstwo czerwonych smug, z którym później będzie musiał się tłumaczyć chłopakom. Zdałam sobie sprawę, że nie mieliśmy zabezpieczenia. Jednak w moim śnie nie miało to dla mnie jakiegoś szczególnego znaczenia.
Pokój wirował, nie istniała żadna przestrzeń, prócz tej niewielkiej, jaka dzieliła nasze złączone ciała. Przed oczami zaczęły mi się pojawiać obrazy. Urywki wspomnieć. Ja i Yunho. Pierwsze spotkanie - jego zagubiony wyraz twarzy. Moja wymiana spojrzeń z Jaejoongiem. Coś było nie tak. Coś o czym zupełnie nie pamiętałam.
Teraz jednak nie obchodziło mnie zupełnie nic. Czas się zatrzymał. Mimo, iż miałam w podświadomości, że była mroźna zima na zewnątrz, bo pokoju wlewało się gorące powietrze, jak w lecie.
Yunho był mężczyzną, który wiedział, czego chce.
Wszedł we mnie kilka razy aż do samego końca, co sprawiło, że wygięłam się, a on podtrzymywał mnie na linii żeber. Wydał z siebie cichy jęk, był już cały spocony, rozpalony, jego wzrok nieprzytomny. Czułam go w sobie, czułam, że kochałam się z jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn w Azji. Czułam, że już kiedyś przeżywałam coś podobnego, a jednak zupełnie innego. Jego silne ręce podniosły mnie i zmieniliśmy pozycję. Tym razem on siedział na brzegu łóżka, a ja na nim. Odczekał chwilę - by popatrzeć na mnie, przyjrzeć się dokładnie każdemu szczegółowi mojej twarzy, pocałować mnie kilka razy bardzo namiętnie, dotknąć moich ramion, dłoni, brzucha i ud, pobawić się moimi loczkami - po czym wszedł we mnie z lekką agresją. To było jeszcze przyjemniejsze, niż wcześniej. Tym razem penetrował mnie bardziej intensywnie, byliśmy jeszcze bliżej siebie, tworzyliśmy jedność. Yunho mocno trzymał mnie, próbując kontrolować moje ruchy, przyśpieszyć je. Oczywiście zrobiłam to. Całował mnie po szyi i piersiach. Czułam, że długo już nie wytrzymam. Zrobił groźną z pożądania minę, a ja wymiękłam. Zobaczył, że przeżywam orgazm, dlatego też postarał się jeszcze bardziej. Wtedy już doznałam takich wrażeń, jak nigdy przedtem. Yuhno zwolnił tempo i dał mi cieszyć się tym, co właśnie odczuwałam.
Obiecałam sobie w tej samej chwili, że chcę się z nim tym podzielić. Że chcę, by też to poczuł. Spojrzałam na jego usta i pocałowałam je. Natychmiast poczułam w buzi jego język. Wiedziałam, że musi poczuć to też. Dlatego popchnęłam go tak, by opadł na łóżko. Uśmiechnął się do mnie znacząco. Usiadłam na nim i zaczęłam poruszać się coraz szybciej. Wiedziałam, że chce więcej - mówiły mi to jego ręce, sterujące moimi biodrami. Czułam, jakby jego członek pulsował we mnie, jakby ciągle wzrastał, jakby nagle stał się twardszy, niż wcześniej. Wiedziałam, że to już blisko - zacisnął mocno oczy i ręce, znajdujące się tym razem na moich udach, przytrzymał swojego członka jak najgłębiej we mnie przez dłuższą chwilę.
Miałam rację.
Kiedy doszedł, wydał z siebie głuchy jęk.
Otworzył oczy. Oddychał ciężko. Widziałam, jak jego źrenica wracają do normalnych rozmiarów.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech tryumfu i spełnienia. A także radości, że mógł sprawić przyjemność nam obojgu. Przez chwilę leżał bezwładnie, patrząc mi w oczy. Później podniósł się i pocałował mnie delikatnie w usta, przytulił się do mnie i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Poczułam się potwornie zmęczona. Wyczuł do chyba w moim wciąż drżącym ciele, bo położył mnie na łóżku i po chwili sam usadowił się na nim. Przykrył nas kołdrą i długo już leżeliśmy patrząc sobie w oczy i trzymając się za ręce. Żadne z nas nie miało chyba nic więcej do powiedzenia. Yunho wyglądał tak pięknie, tak niewinnie.
- Totalny odlot - westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Leżąc tak twarzą w twarz, po prostu usnęłam. Byłam taka szczęśliwa, taka spełniona. Wtedy to właśnie wróciły mi wszystkie wspomnienia. SME. To oni mnie zranili. To oni kazali Yunho, by znalazł sobie kogoś i udawał, że ze jesteśmy parą. Nie chciał tego - wiedziałam. Zagrozili mu. Chodziło w jakiś sposób o fanów. Ja jednak o tym nie wiedziałam. Dowiedziałam się po trzech pięknych miesiącach życia w świadomości, że spotykam się z nim naprawdę. Dwa miesiące temu dowiedziałam się o tym. To tak bardzo zabolało... Tak bardzo, że pewnego wieczoru, spędzając po raz kolejny czas z samym Jaejoongiem, pocałowaliśmy się. Wtedy trafiło mnie prosto w serce. Kochałam ich dwóch. Z Yunho spotykałam się nadal, ale tylko po to, by media miały o czym gadać. Tak naprawdę miałam prawdziwy, pełen uczuć romans z Jae. Teraz do mnie dotarło co się stało. To jego spojrzenie wtedy.. To z nim mogłabym być na poważnie. Kochałam się z nim wcześniej... A jednak zdradziłam go z Yunho, który o nas zupełnie nie wiedział. Obydwaj znajdowali się głęboko w moim sercu. Czułam teraz wielki ból. Dlaczego nie mogłam sobie wcześniej niczego przypomnieć. Łzy napłynęły mi do oczu. Postanowiłam o tym nie myśleć. Tak naprawdę najbardziej zraniłam siebie. Wiedziałam, że nie mogę być z jednym i z drugim. A na tamtą chwilę nie potrafiłam wybrać.
Rano, po przebudzeniu Yunho jeszcze spał. Spojrzałam na tą ukochaną przeze mnie twarz, na ten uśmiech na ustach, z którym pewnie zasnął.
Założyłam swoje ciuchy i postanowiłam wyjść. Otworzyłam cicho drzwi, po cichu opuściłam apartament i poszłam na dół. Na samym środku sali stał Jaejoong. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w twarz. Szłam w jego kierunku, a on miał minę, jakby wiedział, co jest grane.
- Jak dobrze, że to tylko twój sen... - odrzekł i przytulił mnie mocno do siebie. 


Ciąg Dalszy Nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz