czwartek, 8 grudnia 2011

Marzenia się spełniają VIII

Historia Yoochuna

Kolejnym zespołem, który do nas dołączył to SNSD. Chyba prowadzącym za mało wrażeń. Przecież dziewczyny ich nie cierpią. Do naszej drużyny na szczęście doszła Sooyoung, która wygląda na miłą osobę. Zastanawia mnie jednak dlaczego Yunho tak zareagował, gdy dowiedział się, że Yoona będzie w drużynie z Yoochunem. Aigoo, ile tu jest tajemnic i jakichś niewyjaśnionych spraw. To staje się coraz bardziej męczące. Z tego co zauważyłam, do drużyny Changmina doszła Jessica, której osobiście nie trawiłam. Junsu widziałam wczoraj w towarzystwie Hyoyeon, a do drużyny Jae doszła Tiffany. No i mamy cały komplet. Ten tydzień będzie naprawdę bardzo interesujący.
Moje wywody przy porannej kawie przerwała Jessica. Usiadła sobie obok mnie jakby nigdy nic.
- Cześć. Fajny widok stąd macie. Widzę, że też lubisz popijać kawę rano. A tak w ogóle to jestem Jessica, a ty Sakura tak? – zagadała.
- Ta – burknęłam i wzięłam łyk kawy nie spoglądając na nią.
- Changmina znam już od lat. Cieszę się, że jestem z nim w drużynie. Widziałam, że coś jest między tobą i Yunho – ciągnęła dalej.
Zignorowałam te słowa i popijałam dalej kawę. Wkurzało mnie to, że siedziała koło mnie, sama nie wiem czemu, ale jej postać była dla mnie bardzo irytująca.
- Yunho to dobry człowiek. Nie sądzisz jednak, że możecie mieć problem, gdy zakończy się program? – te słowa spowodowały, że miałam ochotę wylać jej resztkę kawy na głowę.
- A ty nie sądzisz, że możesz mieć problem podczas programu? – powiedziałam wściekła po czym wstałam i weszłam do domu.
- Problemy? Jakie? Nie wiem o co jej chodziło. Jakaś dziwna jest – powiedziała do siebie Jessica, która została sama na werandzie.
Po tym spotkaniu wiedziałam już, że pobyt SNSD w naszej willi nie będzie dla nas pięknym wspomnieniem. Poszłam do pokoju by wziąć prysznic, za godzinę miało się odbyć spotkanie organizacyjne naszej drużyny.

Yoochun siedział od rana samotnie na drewnianej ławce w naszym ogrodzie. Wczorajsze spotkanie kompletnie zbiło go z tropu. Już dawno nie widział Yoony i raczej nie chciał jej za bardzo widzieć. Minęły w prawdzie już dwa lata, myślał, że o niej zapomniał, ale gdy ją wczoraj ujrzał to wspomnienia wróciły jak bumerang. To wciąż bolało… Jej twarz, gdy wszedł niespodziewanie do mieszkania i ta zakapturzona, uciekająca postać. Do dziś nie dowiedział się kim był ten, z którym go zdradziła. Pamiętał jednak zapłakaną twarz Yoony, która błagała go o przebaczenie. Klęczała, szlochała, przepraszała, a on stał w szoku. Został zdradzony przez osobę, którą kochał najbardziej na świecie.
- Hej Yoochun co tu tak sam siedzisz? – zapytał Yunho, który wracał akurat z joggingu.
- Nic, wiesz. Chciałem pobyć sam – odpowiedział.
- Rozumiem, mam sobie iść? – zapytał.
- Nie, zostań – odpowiedział, a Yunho przysiadł się do niego.
- Igrają z nami co? Dali ci Yoone? – zapytał.
- Tak – odpowiedział półgłosem.
- Sądziłem, że coś cię łączy z Urumi. Pewnie masz teraz mieszane uczucia, rozumiem to – pocieszał go przyjaciel.
Yoochun zaśmiał się ironicznie.
- Ona na pewno nie zniszczy tego co jest między nami. Lubię Urumi i jestem pewien, że jest inna niż Yoona. Tylko… nie mogę znieść jej widoku, drażni mnie jej obecność – mówił Yoochun.
- Rozumiem, doskonale to rozumiem. Mi też ciężko było kiedyś patrzeć na Tiffany po tym jak zabawiła się mną i Jae, ale teraz już mnie to nie obchodzi – uśmiechnął się Yunho.
- Teraz lubisz Sakurę, prawda? – zapytał Yoochun z uśmiechem.
- Tak, lubię ją. Nie wiem do końca jaka jest, ale wiem, że chcę ją poznawać i sprawić by była szczęśliwa– Yunho rozmarzył się – Dobra lecę do świetlicy, bo zaraz mamy spotkanie organizacyjne.
- Kurde my też. Ale się zasiedziałem – powiedział Yoochun i pobiegli razem do willi.
Gdy Yoochun wszedł do świetlicy czekała tam tylko Yoona. Chciał się odwrócić na pięcie i wyjść, ale stwierdził, że nie będzie ona powodem jego złego humoru, postanowił ją ignorować.
- Masz zamiar nie odezwać się do mnie ani słowem przez ten tydzień? – zapytała.
Yoochun zignorował ją. Zaczął grzebać w aparacie, który dostali do wykonania sesji zdjęciowej.
- Yoochun… nie możesz zapomnieć o tym? To było tak dawno. Czy nie możemy zacząć od nowa? Nie pragnę byś do mnie wrócił, ale rozmawiaj ze mną chociaż – zagadała.
- Po co o tym wspominasz? Zapomniałaś, że ludzie to oglądają? – powiedział obojętnie.
- Ale… - zaczęła.
- Po prostu nic już nie mów. Nie odzywaj się do mnie jeśli nie musisz, bo nie mam najmniejszej ochoty na konwersacje z tobą – powiedział oficjalnym tonem.
- Ooo jesteście już. Sorka za spóźnienie, Urumi dzisiaj nie przyjdzie, boli ją głowa – poinformowała Tsukusz.
- Ojej… boli główka, bo się jej w niej poprzewracało – skomentowała Yoona.
- Słuchaj!! – zaczęła Tsukusz, ale Yoochun przerwał jej pokazując gest dłonią.
- Yoona jeśli chcesz z nami współpracować to oszczędź sobie tych komentarzy, bo nie będę tego tolerował. Jeśli to ma kosztować nas przegranie tej konkurencji to jestem na to gotów. W tym momencie rozejdziemy się do swoich pokoi i nie weźmiemy udziału w zadaniu. Oszczędzi nam to nerwów i wrednych komentarzy – powiedział stanowczo Yoochun.
- Jak możesz? Ona jest nikim… - powiedziała czerwona ze złości Yoona.
- Dla ciebie może być nikim, ale dla mnie jest kimś bardzo ważnym, dużo ważniejszym niż ty. A teraz wybacz, ale idę sprawdzić dlaczego źle się czuje – powiedział i wyszedł ze świetlicy.
Yoona siedziała wyraźnie zaszokowana słowami Yoochuna. Tsukusz wyraźnie triumfowała. Zaśmiała się szyderczo i wyszła z pomieszczenia.
Yoochun zapukał do pokoju Urumi i wszedł do środka. Zastał ją siedzącą na fotelu, skierowanym w stronę okna. Była opatulona w koc i piła gorącą herbatę. Yoochun podszedł bliżej.
- Więc naprawdę jesteś chora, a ja myślałem, że pogniewałaś się za wczorajszą scenę – powiedział.
- Dlaczego miałam się gniewać? – zapytała.
- No wiesz… mogło to dziwnie wyglądać – tłumaczył.
- Dla kogo dziwnie? Chyba dla ludzi, bo dla mnie… czemu? Kim my dla siebie jesteśmy, żeby miało mnie to obchodzić? – powiedziała i zajęła się kubkiem z herbatą.
- No tak… No nic… myślałem, że może coś jest między nami, ale chyba się myliłem – odparł ze smutkiem.
- A co ma być? Ja z tobą? Zastanów się! Teraz jest fajnie, a co będzie po programie? Ja nie chcę tak… - powiedziała podniesionym tonem.
- Już przerabialiśmy ten temat… - odpowiedział.
- To tylko słowa. Kiedy pojawiła się Yoona… twoje zachowanie pokazało zupełnie co innego – tłumaczyła Urumi.
- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyglądało, ale nie wiesz dlaczego tak się stało – wyjaśniał.
- Nie wiem, skąd mam wiedzieć skoro nic mi nie mówisz. Głowa mnie boli od tego wszystkiego. Muszę odpocząć więc przepraszam, ale chciałabym zostać sama – Urumi miała łzy w oczach, ale zaciskała zęby by nie pokazać swojej słabości.
- Dobrze zostawię cię samą, ale wiedz, że nie zrezygnuje z nas – powiedział, po czym wyszedł.
Urumi ścisnęła mocno kubek. Nienawidziła tej sytuacji, chciała by to się skończyło, albo lepiej by nigdy się nie wydarzyło. Wszystko już nabierało barw i pojawiła się ta głupia krowa. Już wcześniej jej nienawidziła, teraz te uczucie urosło do maksymalnej postaci.
Gdy weszłam do naszej świetlicy w środku siedziała skulona Genki. Oczy miała zapuchnięte, jej twarz była pozbawiona barw. Jeszcze wczoraj pałała taką radością, a dziś to zupełnie inna osoba.
- Heeej, co jest? Jejku - podeszłam do niej i objęłam ją.
- Nie ma go – wymamrotała po czym zaczęła płakać – Nie wytrzymam bez niego, tak bardzo tęsknię, tak się zakochałam, jak głupia jakaś.
- Rozumiem, ale przecież wiesz, że TOP też cię lubi bardzo. Zobaczysz, że te uczucie nie zgaśnie. Jeszcze tylko trzy tygodnie i go zobaczysz – pocieszałam ją.
- Weź… w ogóle beton jakiś. Dostaliśmy laptopy, a nie mamy Internetu to po co nam one – i beczała dalej.
- No przecież powiedzieli, że nie możemy mieć dostępu do sieci – odpowiedziałam.
- Od soboty nie mam od niego żadnych informacji. JAKO NAGRODĘ CHCĘ SPOTKANIE Z TOPem SŁYSZYCIE? – krzyknęła Genki do kamery.
- Postaramy się wygrać, może wezmą pod uwagę twoje życzenie – zaśmiałam się.
- Chociaż na 5 minut… chociaż na minutę… - zasmuciła się znów.
- Witajcie, a przewodniczący drużyny gdzie? – zapytała Sooyoung, która weszła właśnie do świetlicy.
- Yunho bierze prysznic, zaraz przyjdzie – odpowiedziałam.
- A macie już jakiś pomysł na naszą sesje? – zapytała.
- Jeszcze nic – odparłam.
- Cześć dziewczyny, przepraszam za spóźnienie – wbiegł do świetlicy Yunho – zagadałem się z Yoochunem, a musiałem jeszcze prysznic wziąć.
Yunho podszedł do mnie i pocałował mnie na powitanie w usta.
- O! Nasz lider ma dziewczynę, wiesz co się dzieje w prasie? – zażartowała Sooyoung.
- Mało mnie to interesuje – powiedział i uśmiechał się do mnie.
- Tylko pamiętaj, że interesują się nie tylko tobą, ale myślę, że dacie sobie z tym radę, oboje macie silne charaktery z tego co widzę, a jestem wierną fanką tego programu – mówiła.
- Dzięki – uśmiechnął się Yunho.
- Dobra, ale dosyć tych miłostek. Macie pomysł na sesję? – zapytała.
- Ja wpadłem na pewien pomysł, nie wiem czy wam się spodoba – zaczął Yunho, który właśnie usiadł na krzesło stojące obok mojego.
- No jaki pomysł? Słuchamy z niecierpliwością – zapytała Sooyoung.
- Sport. Będziemy fotografować różne dyscypliny sportowe – poinformował Yunho.
- Dobry pomysł – odezwała się Genki - Na bank wygramy, bo Yunho i Sooyoung mają świetne ciała i wtedy spotkam się z TOPem.
- Słodka jesteś. Oppa pewnie też za tobą tęsknił, jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie – zwróciła uwagę Soo.
- Ja też uważam, że to dobry pomysł – powiedziałam.
- No to postanowione, sport – podsumowała Soo.
Wydaje mi się, że jest fajną osobą. Na razie jako jedyna mi przypadła do gustu, może nawet się dogadamy.

W świetlicy drużyny Junsu panowała wesoła atmosfera. Na całym korytarzu słychać było ich śmiechy.
- Wieeeem! Poprzebieramy się za zwierzęta – zażartował Junsu.
- Oppa! Bądź poważny – skarciła go Lusia.
Hyoyeon i Azzel zwijały się ze śmiechu, kiedy Junsu coś proponował.
- Może taniec? – powiedział zrezygnowany.
- To jest dobre! – pochwaliła go Lusia.
- Serio? Podoba ci się? – uradował się Junsu. Bardzo liczył się z jej zdaniem.
- Faktycznie to dobry pomysł, zdjęcia w tańcu, to będzie miało swój urok. Wymyślimy jeszcze jakieś ciekawe stroje – potwierdziła Hyoyeon.
- Ja mogę być operatorem, znam się na tym – powiedziała Azzel.
- Więc postanowione! Okey! – ucieszył się Junsu.

Jessica siedziała sama w świetlicy w oczekiwaniu na resztę drużyny. Bawiła się aparatem, ale nie potrafiła go nawet włączyć więc znudziło ją to szybko. Zastanawiała się czemu nie ma jeszcze Changmina, przecież jeszcze niedawno tak za nią latał.
- O jesteś! – uradowała się, gdy Changmin wszedł do pomieszczenia.
- Nikogo jeszcze nie ma? – zapytał ignorując jej powitanie.
- Ja jestem, nie możemy sami nic ustalić? Po co mamy czekać na te Cassies? -zapytała.
- Bo są najważniejszą częścią tego programu – odparł z poważną miną.
- I dzięki nim będziecie popularni? – zapytała.
- Twoje myślenie mnie czasem zaskakuje – podsumował.
- O hej, jesteśmy już – do świetlicy weszły Mimi i Julia.
- Nareszcie – Changmin zwrócił się ku nim i totalnie zignorował Jessice.
- Changmin ja mam pomysł mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedziała Mimi.
- No słucham – zainteresował się.
- Elegancja – odpowiedziała Mimi.
- Masz na myśli jakieś eleganckie stroje i fryzury tak? – zapytał.
- Tak, chodzi o to, żeby wszystkie zdjęcia były estetyczne, a osoby na nich były elegancko i modnie wystylizowane – rozwinęła Mimi.
- Dobry pomysł – pochwalił ją.
- A mi się nie podoba – powiedziała Jessica.
Changmin zignorował jej zdanie.
- Dobra w takim razie musimy wybrać pierwszą osobę, która będzie pozować i możemy dzisiaj wieczorem zrobić już jakieś zdjęcia – powiedziała Mimi.
- Możemy zrobić to w barze. O! Na przykład Julia będzie w koktajlowej sukni i wiecie z drinkiem i takie tam – powiedział.
- A może wy oboje się na koktajlowo przebierzecie i zrobimy wam jako parze? - zapytała Mimi.
- O! Świetny plan. W takim razie Jessica możesz dzisiaj odpocząć, nie będziesz nam potrzebna do zdjęć – powiedział do niej.
- Jak to? Jestem częścią drużyny! – oburzyła się.
- Ta… idź lepiej pomalować paznokcie, bo lakier ci odprysnął – powiedział do niej.
- Co? O matko… naprawdę odprysnął? To idę, nie mogę tak pokazywać się przed kamerą – powiedziała wystraszona i wyszła z pomieszczenia.
- Ależ ona jest tępa – podsumowała Azzel – Przepraszam za stwierdzenie, no ale sami widzieliście.
- Norma… tak jest od zawsze. Kiedyś ubzdurała sobie, że ją lubię i wydzwaniała do mnie sto razy dziennie – zwierzył się Changmin.
- Dobra idź szukaj garnituru, a ja idę też coś poszperam w szafie, Mimi pomoże mi się uczesać i spotkamy się za dwie godziny przy barze – powiedziała Julia.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.


W świetlicy drużyny Jae siedziały Baka i Sinn. Baka chodziła nerwowo po pomieszczeniu.
- Nie chce mi się pracować z Jae, a z tą typeską to już w ogóle – mówiła.
- Oj nie przesadzaj, musimy wykonać zadanie – powiedziała Sinn.
- No, ale sama widzisz jaka atmosfera jest w tej drużynie, jakaś porażka totalna – żaliła się dalej Baka.
- Jakoś damy radę. A masz jakiś pomysł na sesję? – zapytała Sinn.
- Coś ty, jak mam myśleć o sesji w takich warunkach – odpowiedziała Baka.
Do Sali wszedł Jae i Tiffany.
- Hej - powiedzieli równocześnie.
- Nie będę was dręczył swoją osobą, tylko powiem jaki będzie temat – zaczął Jae.
- Jae, ale – powiedziała Sinn.
- Tematem będzie smutek, będziemy fotografować nasze smutne twarze w sumie dużo udawać nie trzeba więc wyjdzie pięknie, na pewno wygramy – przerwał jej Jae po czym odwrócił się i wyszedł ze świetlicy.
- Dziewczyny o co mu chodzi? Zawsze był taki zabawny i w ogóle… - zmartwiła się Tiffany.
- Oglądasz ty ten program – burknęła Baka.
- Idę z nim pogadać – Sinn wybiegła z pomieszczenia.
- A ta dalej swoje. A tam nie wnikam w to już. Mam to gdzieś – Baka poszła do pokoju Genki.
Tiffany została sama i nie wiedziała zupełnie o co w tym wszystkim chodzi.
Sinn weszła bez pukania do pokoju Jae. Ten siedział na łóżku z drinkiem w ręku.
- Ile już wypiłeś? Czy ty nie umiesz inaczej załatwiać problemów? - zapytała.
- Może umiem, ale nie sam – podniósł głowę i popatrzył na nią.
- Co? Mam wyjść? – zapytała. Jego wzrok sprawił, że się przeraziła.
- Wręcz przeciwnie – szepnął.
Jae wstał z łóżka i zbliżył się do Sinn. Ta zawahała się i w końcu cofnęła, jednak na darmo, bo ten chwycił ją za dłoń i przyciągnął do siebie. Ich twarze były tak blisko. Serce Sinn niemal wyskoczyło z piersi. Jae dotknął dłonią jej włosów, przyglądał się uważnie każdemu fragmentowi jej twarzy, Sinn drżała. Spojrzał jej w oczy, ta spuściła głowę. Jae podniósł palcem jej podbródek i pocałował ją najpierw bardzo delikatnie, a gdy nie napotkał oporu zaczął całować ją mocno i namiętnie. Sinn nie opierała się więcej, złapała dłońmi jego kark i odwzajemniała gorący pocałunek. Jae złapał ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej, teraz ich ciała przylegały już do siebie. Przesuwał dłońmi po jej talii, po czym zaczął rozpinać jej rozporek. Odsunęła się od niego gwałtownie. Jae chciał złapać ją znów, ale ta odskoczyła. Wiedziała, że to będzie niestosowne i że będzie tylko pocieszeniem na jego smutki. Jae wyczytał to z jej twarzy, sięgnął po butelkę i napił się z niej alkoholu. Sinn widząc to rozpłakała się i wybiegła z jego sypialni. Nie mogła patrzeć jak miłość jej życia się kompromituje. To było dla niej zbyt trudne. Wybiegła na korytarz i wparowała zapłakana do pokoju Genki. Siedziała tam razem z Baką, miała wyraźnie lepszy humor dzięki przyjaciółce, ale gdy zobaczyły roztrzęsioną Sinn, to zamarły. Baka wstała i podeszła do płaczącej przyjaciółki.
- Co ci jest? Co on ci zrobił? Mówiłam ci żebyś tam nie szła! – krzyczała na nią.
- On… on… ma mnie za nic – rozbeczała się na dobre Sinn i wtuliła w przyjaciółkę.
Baka odsunęła ją od siebie gwałtownie i potrząsnęła nią.
- Kiedy to do ciebie dotrze? Ile razy można ci mówić? – krzyczała – Genki posiedź z nią. Ja mu tego nie daruję.
Baka wybiegła z pokoju jak burza. Paliła się ze złości. Miała łzy w oczach, była bardzo wkurzona. Wpadła do pokoju Jae bez pukania i trzasnęła drzwiami. Ten odwrócił się w jej stronę, ale zignorował jej wejście i sączył dalej drinka. Baka podeszła do niego i uderzyła go w twarz. Jae uśmiechnął się kątem ust. Baka była wściekła, chciała rzucić się na niego z pięściami, ale on ją powstrzymał i odepchnął.
- Ty skurwielu! Jeszcze raz zbliżysz się do niej! – krzyczała na niego, wściekła.
- To co? – zapytał z ironią w głosie – No co mi zrobisz? A może jesteś zazdrosna co? Może mam zbliżyć się do ciebie?
Jae podszedł do Baki i popchnął ją lekko na ścianę. Zaczął bawić się jej włosami. Ta starała się go odepchnąć, ale chłopak był silniejszy.
- Zostaw mnie!- krzyczała.
Krzyk usłyszał przechodzący obok Junsu. Wparował do pokoju Jae i odepchnął go od Baki.
- Co ty robisz człowieku? – Junsu zdenerwował się. Spojrzał na szafkę, na której stało kilka butelek z alkoholem. Podszedł do szafki, zgarnął wszystkie buteli i poszedł wylać je do toalety.
- Powaliło cię Junsu? Po co się wtrącasz? – szarpnął go Jae, gdy ten wracał z toalety z pustymi butelkami.
- Nic już nie mów… Nie mam na ciebie słów. Ogarnij się, bo zostaniesz znów sam – powiedział Junsu.
Położył puste butelki na łóżku Jae, objął płaczącą Bakę i wyszli razem pokoju.
Baka była roztrzęsiona i wkurzona. Junsu zaprowadził ją do salonu i posadził na krześle. Poszedł do kuchni by zaparzyć dziewczynie melisę.
- Wypij, łagodzi nerwy – powiedział do niej.
- Dzięki… - wymamrotała.
- Słuchaj… ja nie wiem co się dzieje. Nie umiem cię pocieszyć, bo sam cierpię, gdy widzę go takiego – zaczął Junsu.
- Nie obchodzi mnie on. Nie mogę znieść tego co się dzieje z Sinn – uspokoiła się już trochę.
- Rozumiem, jest twoją przyjaciółką więc wiesz co ja czuję, bo Jae jest moim przyjacielem. Zbłądził, fakt, ale… - wywody przerwała mu Baka.
- Zbłądził? Proszę cię. Zbłądził? Jego chyba ktoś podmienił! Ja nie znałam go takiego! Ja kiedyś…. Boże on był moim światełkiem, kiedy widziałam go… jego śpiew to wszystko!. Nie rozumiesz… On jest skreślony, już na zawsze – powiedziała płacząc.
- Rozumiem, nie denerwuj się – uspokajał ją – Posłuchaj mi jest smutno, kiedy wy płaczecie. Jesteście kobietami, musimy o was dbać. Jeśli będziesz smutna to zawsze możesz do mnie przyjść – pogłaskał ją po głowie.
Baka spojrzała na niego przyjaźnie. Miała ochotę się do niego przytulić. To zawsze ona wszystkich pociesza, a teraz w końcu ktoś pocieszał ją. Czuła, że ogarnia ją ciepło.

Rozpoczął się kolejny dzień tego cudownego tygodnia. O siódmej mieliśmy fotografować Yunho, który uprawia jogging.
Od rana się szykował, założył swój ulubiony dres, nałożył trochę BB kremu i prysnął włosy lakierem. To wystarczyło by wyglądał nieziemsko. Zbudził mnie o 6, wchodząc do pokoju i składając na moim policzku pocałunek. Robił to każdego ranka. Potem schodził na dół, parzył mi kawę i wychodził do ogrodu biegać. Ja budziłam się w szoku, trzymałam przez minutę palcami miejsce, gdzie złożył pocałunek, zakładałam szlafrok i schodziłam na werandę, by wypić kawę zaparzoną specjalnie dla mnie przez miłość mojego życia.
Tym razem Yunho nie zaczął biegać od razu, najpierw rozgrzewał się w oczekiwaniu na nas. Był ubrany w koszulkę na ramiączka więc widać było idealnie jego wyrzeźbione mięśnie.
Sooyoung robiła mu już zdjęcia z ukrycia. Była fanką jego ciała. Zaczaiła się więc w krzakach i cykała mu zdjęcia. Nagle za plecami usłyszała jakieś szmery. Stała plecami do muru, ciągnącego się przez całą posesję. Ktoś się na niego wspinał, spojrzała w górę i zobaczyła zakapturzoną postać, przestraszyła się i wybiegła z krzaków. Postać skoczyła w krzaki, a było dość wysoko.
- Ała – krzyknął.
- Soo podeszła bliżej mimo strachu. Pomyślała, że to paparazzi więc chciała sprawdzić czy nic mu się nie stało.
- Kim jesteś? Co tu robisz? – zapytała.
- Ciiii, tu nie ma kamery prawda? – zapytała postać w masce.
- Nie, ale zaraz pobiegnę do kamery i powiem, że jest włamanie – straszyła Soo.
- Nie, proszę to ja TOP – powiedziała postać i zdjęła maskę – Proszę… Soo.
Soo zaczęła się śmiać - Nie wierzę! Ha! Nie wierzę – zwijała się ze śmiechu – Oppa ty oszalałeś chyba? To mi się śni prawda? – pytała rycząc ze śmiechu.
- Musiałem… jak wczoraj zobaczyłem jak płacze to… - mówił TOP.
- Dobre, powariowaliście wszyscy na punkcie tych Cassies, ale nie dziwie się są śliczne i słodkie. Dobra przyprowadzę ci tutaj tą twoją Genki – Soo poszła poinformować Genki o zakazanej randce.
Genki akurat wychodziła zaspana z budynku. Gdy zaatakowała ją Soo.
- Aish, mogłaś się chociaż uczesać – skarciła ją.
- Co? Przecież mnie dzisiaj nie fotografujecie – tłumaczyła się Genki.
Soo podeszła do niej i poprawiła jej włosy. Wyjęła z kieszeni puder i poprawiła jej makijaż. Była przygotowana na stylizację Yunho.
- Co ty robisz? To mnie dzisiaj fotografujecie? – pytała zaskoczona Genki.
- Cicho. Dobra może być. Jeśli cię kocha to w każdej postaci. Chodź ze mną – Soo złapała Genki za rękę i pociągnęła za sobą w stronę krzaków, w których siedział zakamuflowany TOP.
- Gdzie ty mnie ciągniesz, przecież tu nic nie ma, tylko jakieś… krzaki…- urwała gdy w tych „tylko” krzakach stanął przed nią TOP.
- Cześć słodziaku – przywitał ją TOP.
Genki rzuciła mu się na szyję.
- TTTOOOPPP!!! - krzyknęła.
- Oho ale scenka, zaraz się popłaczę. Dobra zostawiam was, mam nadzieję, że was żadna kamera nie uchwyci, bo będzie kiepsko – powiedziała i poszła na umówioną sesję.
- Jak ty się tu dostałeś? – pytała z niedowierzaniem Genki.
- Wczoraj płakałaś, musiałem przyjść chociaż na chwilę, martwiłem się, że pomyślisz, że o tobie zapomniałem – tulił ją mocno.
- Jestem taka szczęśliwa, nie wiem co powiedzieć. Dni tutaj mijają tak bez sensu. Chciałabym wyjść i być w tobą – tuliła się to niego.
- Mamy teraz cichą randkę więc cieszmy się póki możemy – głaskał ją po głowie.
- Nie obchodzi mnie głupi regulamin – Genki pocałowała go mocno w usta.

Punkt siódma wyszłam na sesję zdjęciową. Moja obecność jednak była tam zbędna. Soo zajęła się robieniem zdjęć dla Yunho. Zachowywali się jak profesjonaliści. Byłam zazdrosna bo Yunho nie zwracał na mnie uwagi. Pozował jak na profesjonalnej sesji i mimo, że patrzył się w obiektyw ja miałam wrażenie, że patrzy na fotografa. Ale po jakimś czasie zwracałam uwagę tylko na jego piękne ciało. Był idealny. Rozmarzyłam się, zaczęły mi przychodzić do głowy złe myśli więc sięgnęłam po butelkę wody by się napić.
- O Sakura, podaj wodę. Teraz zrobimy zdjęcie jak gasi pragnienie – zaproponowała Soo.
- Nie, tylko nie to! – krzyknęłam, ale zorientowałam się, że oni nie wiedzą o co mi chodzi. Zaczerwieniłam się, podałam Yunho butelkę i poszłam za róg budynku by ochłonąć. Oddychałam głęboko. Praca z Yunho była coraz trudniejsza. Dekoncentrował mnie tymi pocałunkami i spojrzeniami. Chciałabym już mieć go tylko dla siebie, a tu przed kamerami muszę się hamować. I jeszcze scena gaszenia pragnienia… to by mnie zabiło.
Nagle zza roku wyłoniła się jego twarz, na której były kropelki potu.
- Co tak uciekłaś? – zapytał z uśmiechem.
- Nic… - spuściłam głowę.
Yunho zaczął się ze mnie śmiać, co jeszcze bardziej mnie zawstydziło. Ten stanął naprzeciwko mnie i zaczął głaskać mnie palcem po ramieniu. Zrobiło mi się gorąco. Yunho pocałował mnie w bark potem centymetr wyżej i wyżej aż dotarł do szyi. Cała drżałam, nie mogłam się temu oprzeć, jego usta były takie gorące. Całował mnie delikatnie po szyi, potem za uchem, po policzku aż dotarł do ust. Objęłam go za szyję i pociągnęłam mocno do siebie, stanęłam na palcach by być bliżej niego. Yunho objął mnie mocno w talii. To było tak namiętne, że zapomniałam o Bożym świecie.
- Ładnie się zabawiacie – przestraszył nas Junsu.
- A wiecie, ze stoicie centralnie pod kamerą i jest 9 rano i dzieci oglądają telewizję? Trochę pokory – i odszedł.
Spojrzeliśmy w górę na kamerę i zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Przepraszam bardzo za tą scenę, ale miałem mocną potrzebę wyrażenia uczuć właśnie w tym momencie, jeszcze raz przepraszam – powiedział do kamery śmiejąc się.

Yoochun całą noc przesiedział w świetlicy ich drużyny i zastanawiał się co może zrobić, by Urumi znów się do niego uśmiechnęła. Był zły sam na siebie, że dopuścił do takiej sytuacji. Koło piątej rano wyszedł do ogrodu. Odetchnął świeżym powietrzem i powiedział do siebie – Będę o to walczył.
Wszedł do ogrodu i zaczął zrywać czerwone róże układając je w bukiet. Miał całe pokłute palce, ale nie zwracał na to uwagi. Nucił sobie pod nosem My girlfriend. Gdy już kwiaty nie mieściły mu się w ramionach, udał się do świetlicy. Położył kwiaty na stoliku i zszedł do salonu w poszukiwaniu wazonu. Gdy już go znalazł, napełnił wodą i wstawił do niego kwiaty. Postawił je na środku, po czym zszedł do kuchni. Przez dwie godziny przygotowywał śniadanie z myślą o Urumi, nucąc miłosne ballady. Udekorował ładnie talerze, zrobił dobrą herbatę i zaniósł to wszystko do świetlicy. Poustawiał wszystko ładnie i zapalił dwie świeczki, po czym udał się do swojego pokoju. Tam przebrał się. Założył dżinsy, czarną koszulę i grafitową marynarkę. Potem poprawił włosy i poszedł zbudzić Urumi. Zapukał nieśmiało do drzwi i poczekał aż pozwoli mu wejść.
- Proszę – odezwała się.
Urumi siedziała przy toaletce i nakładała puder.
- Cześć. Możesz przyjść do świetlicy? – zapytał.
- Po co? – burknęła Urumi.
- Musimy coś obgadać – skłamał Yoochun.
- Dobra już idę – odpowiedziała – Poczekaj tam na mnie, będę za pięć minut.
Yoochun był cały w skowronkach. Podskakiwał w drodze do świetlicy. Jednak gdy wszedł do środka, zastał w niej Yoonę.
- C…co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony, gdy zobaczył, ze ta jadła przygotowany przez niego posiłek.
- Jaki jesteś miły dla mnie, wiedziałam, że zmienisz zdanie – uśmiechnęła się złośliwie.
- Jakie zdanie? O czym ty – Yoochun zamarł bo w tym momencie próg przekroczyła Urumi.
Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła tą scenę. Yoona wstała i uwiesiła się na szyi Yoochuna.
- Cześć Urumi, nie widzisz, że nam przeszkadzasz? Możesz iść sobie? Jemy śniadanie – mówiła z szyderczym uśmiechem.
- Jakie śniadanie? Złaź ze mnie idiotko – wybuchnął Yoochun i odepchnął ją od siebie.
Urumi popatrzyła na nią i na Yoochuna.
- To o tym chciałeś pogadać? – zapytała po czym odwróciła się i wyszła.
- Zaczekaj! – krzyknął za nią – Przyjemność ci to sprawia? Nie pokazuj mi się na oczy– powiedział do Yoony i wybiegł za Urumi.
Urumi pobiegła do pokoju, była bardzo zawiedziona. Liczyła na to, że ją zatrzyma, ale jego stać było tylko na głupie „zaczekaj”. Czy oni oboje robią sobie z niej żarty? Czy może to Yoona tutaj miesza. Nie wiedziała co o tym myśleć, a Yoochun niczego nie ułatwiał.

Yoochun poszedł do pokoju Urumi, chciał jej wszystko wyjaśnić. Gdy już trzymał dłoń na klamce, ktoś szarpnął go za ramię.
- Poczekaj – powiedziała Yoona.
- Zostaw mnie już ci powiedziałem – odpowiedział i odwrócił się do niej plecami.
- Chcesz wiedzieć kim on był? – powiedziała.
Yoochun zawahał się. Odwrócił się w jej stronę.
- Co? Jak śmiesz o tym wspominać? Jesteś okropna. Jesteś najgorszą osobą jaka chodzi po tym świecie – mówił do niej wściekły.
- Może i tak, ale nie jestem sama. Nie tylko ja cię wtedy zdradziłam, wiele osób cię zdradziło, a ty nic nie wiesz. Jesteś naiwny – drwiła z niego – Wiesz ile osób śmieje się z ciebie za twoimi plecami. I to są twoi najbliżsi, ha! I co ja jestem zła? Tylko ja? – krzyczała na niego z drwiną w głosie.
- Zamknij się Yoona – powiedział Changmin, który usłyszał rozmowę – Po prostu się zamknij.
Yoochun spojrzał na niego i na Yoonę, miał łzy w oczach. Zastanawiał się o kim ona mówi, czuł ucisk w klatce piersiowej.
- O kim ty mówisz? Changmin czy ty coś wiesz? – pytał z niedowierzaniem.
- Tak doskonale wie! Wszyscy wiedzą i się z ciebie śmieją za plecami. Jesteś naiwny i głupi – mówiła dalej Yoona.
- Zamknij się! – krzyknął Changmin – Yoochun nie słuchaj jej, nie widzisz, że ona chce namieszać?
- Mów – powiedział Yoochun – Mów słyszysz! – krzyknął.
Yoona zaczęła się śmiać szyderczo. Yoochun popatrzył na zdenerwowaną twarz Changmina, zacisnął oczy i pobiegł przed siebie. Nie wiedział co czuł i dokąd biegnie. Paliło go w środku, czuł pustkę, miał mętlik w głowie. Wszystkie wspomnienia i emocje wróciły. Changmin przez cały ten czas wiedział i milczał. A co gorsza, może to on… Yoochun był totalnie skołowany.
- Szlag by to trafił! – krzyknął i uderzył pięścią w drzewo, przy którym zatrzymał się nagle.
Changmin stał dalej na korytarzu, a Yoona uśmiechała się.
- Będzie afera – mówiła.
- Mimo, że jesteś kobietą, to mam ochotę cię uderzyć. Jeśli to się powtórzy to… - mówił Changmin przez zęby.
- To co? Uderzysz mnie? Proszę bardzo. Chcę was zniszczyć, słyszysz! Powiem wszystkim prawdę! I co? Już nie będziecie tacy wspaniali, szczególnie on, chociaż i tak już dostaje w kość. Zawsze tylko TVXQ i TVXQ, koniec z tym! – mówiła dalej.
Changmin popchnął ją na ścianę i uderzył pięścią we framugę drzwi do pokoju Urumi, co spowodowało rozcięcie na jego dłoni. Yoona śmiała mu się w twarz.
- Nienawidzę cię, nienawidzę! – krzyknął i odszedł.
Całą rozmowę słyszała przez drzwi Urumi, która zamarła. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była taka okropna dla Yoochuna, a on został przez wszystkich zdradzony. Nie wiedziała o co dokładnie chodzi, ale chciała tylko być przy nim teraz, przytulić go i pocieszyć. Nie wierzyła w to, co usłyszała. Yoochun… co oni ci zrobili… - te słowa krążyły jej w głowie.