czwartek, 8 grudnia 2011

Marzenia się spełniają VIII

Historia Yoochuna

Kolejnym zespołem, który do nas dołączył to SNSD. Chyba prowadzącym za mało wrażeń. Przecież dziewczyny ich nie cierpią. Do naszej drużyny na szczęście doszła Sooyoung, która wygląda na miłą osobę. Zastanawia mnie jednak dlaczego Yunho tak zareagował, gdy dowiedział się, że Yoona będzie w drużynie z Yoochunem. Aigoo, ile tu jest tajemnic i jakichś niewyjaśnionych spraw. To staje się coraz bardziej męczące. Z tego co zauważyłam, do drużyny Changmina doszła Jessica, której osobiście nie trawiłam. Junsu widziałam wczoraj w towarzystwie Hyoyeon, a do drużyny Jae doszła Tiffany. No i mamy cały komplet. Ten tydzień będzie naprawdę bardzo interesujący.
Moje wywody przy porannej kawie przerwała Jessica. Usiadła sobie obok mnie jakby nigdy nic.
- Cześć. Fajny widok stąd macie. Widzę, że też lubisz popijać kawę rano. A tak w ogóle to jestem Jessica, a ty Sakura tak? – zagadała.
- Ta – burknęłam i wzięłam łyk kawy nie spoglądając na nią.
- Changmina znam już od lat. Cieszę się, że jestem z nim w drużynie. Widziałam, że coś jest między tobą i Yunho – ciągnęła dalej.
Zignorowałam te słowa i popijałam dalej kawę. Wkurzało mnie to, że siedziała koło mnie, sama nie wiem czemu, ale jej postać była dla mnie bardzo irytująca.
- Yunho to dobry człowiek. Nie sądzisz jednak, że możecie mieć problem, gdy zakończy się program? – te słowa spowodowały, że miałam ochotę wylać jej resztkę kawy na głowę.
- A ty nie sądzisz, że możesz mieć problem podczas programu? – powiedziałam wściekła po czym wstałam i weszłam do domu.
- Problemy? Jakie? Nie wiem o co jej chodziło. Jakaś dziwna jest – powiedziała do siebie Jessica, która została sama na werandzie.
Po tym spotkaniu wiedziałam już, że pobyt SNSD w naszej willi nie będzie dla nas pięknym wspomnieniem. Poszłam do pokoju by wziąć prysznic, za godzinę miało się odbyć spotkanie organizacyjne naszej drużyny.

Yoochun siedział od rana samotnie na drewnianej ławce w naszym ogrodzie. Wczorajsze spotkanie kompletnie zbiło go z tropu. Już dawno nie widział Yoony i raczej nie chciał jej za bardzo widzieć. Minęły w prawdzie już dwa lata, myślał, że o niej zapomniał, ale gdy ją wczoraj ujrzał to wspomnienia wróciły jak bumerang. To wciąż bolało… Jej twarz, gdy wszedł niespodziewanie do mieszkania i ta zakapturzona, uciekająca postać. Do dziś nie dowiedział się kim był ten, z którym go zdradziła. Pamiętał jednak zapłakaną twarz Yoony, która błagała go o przebaczenie. Klęczała, szlochała, przepraszała, a on stał w szoku. Został zdradzony przez osobę, którą kochał najbardziej na świecie.
- Hej Yoochun co tu tak sam siedzisz? – zapytał Yunho, który wracał akurat z joggingu.
- Nic, wiesz. Chciałem pobyć sam – odpowiedział.
- Rozumiem, mam sobie iść? – zapytał.
- Nie, zostań – odpowiedział, a Yunho przysiadł się do niego.
- Igrają z nami co? Dali ci Yoone? – zapytał.
- Tak – odpowiedział półgłosem.
- Sądziłem, że coś cię łączy z Urumi. Pewnie masz teraz mieszane uczucia, rozumiem to – pocieszał go przyjaciel.
Yoochun zaśmiał się ironicznie.
- Ona na pewno nie zniszczy tego co jest między nami. Lubię Urumi i jestem pewien, że jest inna niż Yoona. Tylko… nie mogę znieść jej widoku, drażni mnie jej obecność – mówił Yoochun.
- Rozumiem, doskonale to rozumiem. Mi też ciężko było kiedyś patrzeć na Tiffany po tym jak zabawiła się mną i Jae, ale teraz już mnie to nie obchodzi – uśmiechnął się Yunho.
- Teraz lubisz Sakurę, prawda? – zapytał Yoochun z uśmiechem.
- Tak, lubię ją. Nie wiem do końca jaka jest, ale wiem, że chcę ją poznawać i sprawić by była szczęśliwa– Yunho rozmarzył się – Dobra lecę do świetlicy, bo zaraz mamy spotkanie organizacyjne.
- Kurde my też. Ale się zasiedziałem – powiedział Yoochun i pobiegli razem do willi.
Gdy Yoochun wszedł do świetlicy czekała tam tylko Yoona. Chciał się odwrócić na pięcie i wyjść, ale stwierdził, że nie będzie ona powodem jego złego humoru, postanowił ją ignorować.
- Masz zamiar nie odezwać się do mnie ani słowem przez ten tydzień? – zapytała.
Yoochun zignorował ją. Zaczął grzebać w aparacie, który dostali do wykonania sesji zdjęciowej.
- Yoochun… nie możesz zapomnieć o tym? To było tak dawno. Czy nie możemy zacząć od nowa? Nie pragnę byś do mnie wrócił, ale rozmawiaj ze mną chociaż – zagadała.
- Po co o tym wspominasz? Zapomniałaś, że ludzie to oglądają? – powiedział obojętnie.
- Ale… - zaczęła.
- Po prostu nic już nie mów. Nie odzywaj się do mnie jeśli nie musisz, bo nie mam najmniejszej ochoty na konwersacje z tobą – powiedział oficjalnym tonem.
- Ooo jesteście już. Sorka za spóźnienie, Urumi dzisiaj nie przyjdzie, boli ją głowa – poinformowała Tsukusz.
- Ojej… boli główka, bo się jej w niej poprzewracało – skomentowała Yoona.
- Słuchaj!! – zaczęła Tsukusz, ale Yoochun przerwał jej pokazując gest dłonią.
- Yoona jeśli chcesz z nami współpracować to oszczędź sobie tych komentarzy, bo nie będę tego tolerował. Jeśli to ma kosztować nas przegranie tej konkurencji to jestem na to gotów. W tym momencie rozejdziemy się do swoich pokoi i nie weźmiemy udziału w zadaniu. Oszczędzi nam to nerwów i wrednych komentarzy – powiedział stanowczo Yoochun.
- Jak możesz? Ona jest nikim… - powiedziała czerwona ze złości Yoona.
- Dla ciebie może być nikim, ale dla mnie jest kimś bardzo ważnym, dużo ważniejszym niż ty. A teraz wybacz, ale idę sprawdzić dlaczego źle się czuje – powiedział i wyszedł ze świetlicy.
Yoona siedziała wyraźnie zaszokowana słowami Yoochuna. Tsukusz wyraźnie triumfowała. Zaśmiała się szyderczo i wyszła z pomieszczenia.
Yoochun zapukał do pokoju Urumi i wszedł do środka. Zastał ją siedzącą na fotelu, skierowanym w stronę okna. Była opatulona w koc i piła gorącą herbatę. Yoochun podszedł bliżej.
- Więc naprawdę jesteś chora, a ja myślałem, że pogniewałaś się za wczorajszą scenę – powiedział.
- Dlaczego miałam się gniewać? – zapytała.
- No wiesz… mogło to dziwnie wyglądać – tłumaczył.
- Dla kogo dziwnie? Chyba dla ludzi, bo dla mnie… czemu? Kim my dla siebie jesteśmy, żeby miało mnie to obchodzić? – powiedziała i zajęła się kubkiem z herbatą.
- No tak… No nic… myślałem, że może coś jest między nami, ale chyba się myliłem – odparł ze smutkiem.
- A co ma być? Ja z tobą? Zastanów się! Teraz jest fajnie, a co będzie po programie? Ja nie chcę tak… - powiedziała podniesionym tonem.
- Już przerabialiśmy ten temat… - odpowiedział.
- To tylko słowa. Kiedy pojawiła się Yoona… twoje zachowanie pokazało zupełnie co innego – tłumaczyła Urumi.
- Przepraszam, nie chciałem żeby to tak wyglądało, ale nie wiesz dlaczego tak się stało – wyjaśniał.
- Nie wiem, skąd mam wiedzieć skoro nic mi nie mówisz. Głowa mnie boli od tego wszystkiego. Muszę odpocząć więc przepraszam, ale chciałabym zostać sama – Urumi miała łzy w oczach, ale zaciskała zęby by nie pokazać swojej słabości.
- Dobrze zostawię cię samą, ale wiedz, że nie zrezygnuje z nas – powiedział, po czym wyszedł.
Urumi ścisnęła mocno kubek. Nienawidziła tej sytuacji, chciała by to się skończyło, albo lepiej by nigdy się nie wydarzyło. Wszystko już nabierało barw i pojawiła się ta głupia krowa. Już wcześniej jej nienawidziła, teraz te uczucie urosło do maksymalnej postaci.
Gdy weszłam do naszej świetlicy w środku siedziała skulona Genki. Oczy miała zapuchnięte, jej twarz była pozbawiona barw. Jeszcze wczoraj pałała taką radością, a dziś to zupełnie inna osoba.
- Heeej, co jest? Jejku - podeszłam do niej i objęłam ją.
- Nie ma go – wymamrotała po czym zaczęła płakać – Nie wytrzymam bez niego, tak bardzo tęsknię, tak się zakochałam, jak głupia jakaś.
- Rozumiem, ale przecież wiesz, że TOP też cię lubi bardzo. Zobaczysz, że te uczucie nie zgaśnie. Jeszcze tylko trzy tygodnie i go zobaczysz – pocieszałam ją.
- Weź… w ogóle beton jakiś. Dostaliśmy laptopy, a nie mamy Internetu to po co nam one – i beczała dalej.
- No przecież powiedzieli, że nie możemy mieć dostępu do sieci – odpowiedziałam.
- Od soboty nie mam od niego żadnych informacji. JAKO NAGRODĘ CHCĘ SPOTKANIE Z TOPem SŁYSZYCIE? – krzyknęła Genki do kamery.
- Postaramy się wygrać, może wezmą pod uwagę twoje życzenie – zaśmiałam się.
- Chociaż na 5 minut… chociaż na minutę… - zasmuciła się znów.
- Witajcie, a przewodniczący drużyny gdzie? – zapytała Sooyoung, która weszła właśnie do świetlicy.
- Yunho bierze prysznic, zaraz przyjdzie – odpowiedziałam.
- A macie już jakiś pomysł na naszą sesje? – zapytała.
- Jeszcze nic – odparłam.
- Cześć dziewczyny, przepraszam za spóźnienie – wbiegł do świetlicy Yunho – zagadałem się z Yoochunem, a musiałem jeszcze prysznic wziąć.
Yunho podszedł do mnie i pocałował mnie na powitanie w usta.
- O! Nasz lider ma dziewczynę, wiesz co się dzieje w prasie? – zażartowała Sooyoung.
- Mało mnie to interesuje – powiedział i uśmiechał się do mnie.
- Tylko pamiętaj, że interesują się nie tylko tobą, ale myślę, że dacie sobie z tym radę, oboje macie silne charaktery z tego co widzę, a jestem wierną fanką tego programu – mówiła.
- Dzięki – uśmiechnął się Yunho.
- Dobra, ale dosyć tych miłostek. Macie pomysł na sesję? – zapytała.
- Ja wpadłem na pewien pomysł, nie wiem czy wam się spodoba – zaczął Yunho, który właśnie usiadł na krzesło stojące obok mojego.
- No jaki pomysł? Słuchamy z niecierpliwością – zapytała Sooyoung.
- Sport. Będziemy fotografować różne dyscypliny sportowe – poinformował Yunho.
- Dobry pomysł – odezwała się Genki - Na bank wygramy, bo Yunho i Sooyoung mają świetne ciała i wtedy spotkam się z TOPem.
- Słodka jesteś. Oppa pewnie też za tobą tęsknił, jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie – zwróciła uwagę Soo.
- Ja też uważam, że to dobry pomysł – powiedziałam.
- No to postanowione, sport – podsumowała Soo.
Wydaje mi się, że jest fajną osobą. Na razie jako jedyna mi przypadła do gustu, może nawet się dogadamy.

W świetlicy drużyny Junsu panowała wesoła atmosfera. Na całym korytarzu słychać było ich śmiechy.
- Wieeeem! Poprzebieramy się za zwierzęta – zażartował Junsu.
- Oppa! Bądź poważny – skarciła go Lusia.
Hyoyeon i Azzel zwijały się ze śmiechu, kiedy Junsu coś proponował.
- Może taniec? – powiedział zrezygnowany.
- To jest dobre! – pochwaliła go Lusia.
- Serio? Podoba ci się? – uradował się Junsu. Bardzo liczył się z jej zdaniem.
- Faktycznie to dobry pomysł, zdjęcia w tańcu, to będzie miało swój urok. Wymyślimy jeszcze jakieś ciekawe stroje – potwierdziła Hyoyeon.
- Ja mogę być operatorem, znam się na tym – powiedziała Azzel.
- Więc postanowione! Okey! – ucieszył się Junsu.

Jessica siedziała sama w świetlicy w oczekiwaniu na resztę drużyny. Bawiła się aparatem, ale nie potrafiła go nawet włączyć więc znudziło ją to szybko. Zastanawiała się czemu nie ma jeszcze Changmina, przecież jeszcze niedawno tak za nią latał.
- O jesteś! – uradowała się, gdy Changmin wszedł do pomieszczenia.
- Nikogo jeszcze nie ma? – zapytał ignorując jej powitanie.
- Ja jestem, nie możemy sami nic ustalić? Po co mamy czekać na te Cassies? -zapytała.
- Bo są najważniejszą częścią tego programu – odparł z poważną miną.
- I dzięki nim będziecie popularni? – zapytała.
- Twoje myślenie mnie czasem zaskakuje – podsumował.
- O hej, jesteśmy już – do świetlicy weszły Mimi i Julia.
- Nareszcie – Changmin zwrócił się ku nim i totalnie zignorował Jessice.
- Changmin ja mam pomysł mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedziała Mimi.
- No słucham – zainteresował się.
- Elegancja – odpowiedziała Mimi.
- Masz na myśli jakieś eleganckie stroje i fryzury tak? – zapytał.
- Tak, chodzi o to, żeby wszystkie zdjęcia były estetyczne, a osoby na nich były elegancko i modnie wystylizowane – rozwinęła Mimi.
- Dobry pomysł – pochwalił ją.
- A mi się nie podoba – powiedziała Jessica.
Changmin zignorował jej zdanie.
- Dobra w takim razie musimy wybrać pierwszą osobę, która będzie pozować i możemy dzisiaj wieczorem zrobić już jakieś zdjęcia – powiedziała Mimi.
- Możemy zrobić to w barze. O! Na przykład Julia będzie w koktajlowej sukni i wiecie z drinkiem i takie tam – powiedział.
- A może wy oboje się na koktajlowo przebierzecie i zrobimy wam jako parze? - zapytała Mimi.
- O! Świetny plan. W takim razie Jessica możesz dzisiaj odpocząć, nie będziesz nam potrzebna do zdjęć – powiedział do niej.
- Jak to? Jestem częścią drużyny! – oburzyła się.
- Ta… idź lepiej pomalować paznokcie, bo lakier ci odprysnął – powiedział do niej.
- Co? O matko… naprawdę odprysnął? To idę, nie mogę tak pokazywać się przed kamerą – powiedziała wystraszona i wyszła z pomieszczenia.
- Ależ ona jest tępa – podsumowała Azzel – Przepraszam za stwierdzenie, no ale sami widzieliście.
- Norma… tak jest od zawsze. Kiedyś ubzdurała sobie, że ją lubię i wydzwaniała do mnie sto razy dziennie – zwierzył się Changmin.
- Dobra idź szukaj garnituru, a ja idę też coś poszperam w szafie, Mimi pomoże mi się uczesać i spotkamy się za dwie godziny przy barze – powiedziała Julia.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.


W świetlicy drużyny Jae siedziały Baka i Sinn. Baka chodziła nerwowo po pomieszczeniu.
- Nie chce mi się pracować z Jae, a z tą typeską to już w ogóle – mówiła.
- Oj nie przesadzaj, musimy wykonać zadanie – powiedziała Sinn.
- No, ale sama widzisz jaka atmosfera jest w tej drużynie, jakaś porażka totalna – żaliła się dalej Baka.
- Jakoś damy radę. A masz jakiś pomysł na sesję? – zapytała Sinn.
- Coś ty, jak mam myśleć o sesji w takich warunkach – odpowiedziała Baka.
Do Sali wszedł Jae i Tiffany.
- Hej - powiedzieli równocześnie.
- Nie będę was dręczył swoją osobą, tylko powiem jaki będzie temat – zaczął Jae.
- Jae, ale – powiedziała Sinn.
- Tematem będzie smutek, będziemy fotografować nasze smutne twarze w sumie dużo udawać nie trzeba więc wyjdzie pięknie, na pewno wygramy – przerwał jej Jae po czym odwrócił się i wyszedł ze świetlicy.
- Dziewczyny o co mu chodzi? Zawsze był taki zabawny i w ogóle… - zmartwiła się Tiffany.
- Oglądasz ty ten program – burknęła Baka.
- Idę z nim pogadać – Sinn wybiegła z pomieszczenia.
- A ta dalej swoje. A tam nie wnikam w to już. Mam to gdzieś – Baka poszła do pokoju Genki.
Tiffany została sama i nie wiedziała zupełnie o co w tym wszystkim chodzi.
Sinn weszła bez pukania do pokoju Jae. Ten siedział na łóżku z drinkiem w ręku.
- Ile już wypiłeś? Czy ty nie umiesz inaczej załatwiać problemów? - zapytała.
- Może umiem, ale nie sam – podniósł głowę i popatrzył na nią.
- Co? Mam wyjść? – zapytała. Jego wzrok sprawił, że się przeraziła.
- Wręcz przeciwnie – szepnął.
Jae wstał z łóżka i zbliżył się do Sinn. Ta zawahała się i w końcu cofnęła, jednak na darmo, bo ten chwycił ją za dłoń i przyciągnął do siebie. Ich twarze były tak blisko. Serce Sinn niemal wyskoczyło z piersi. Jae dotknął dłonią jej włosów, przyglądał się uważnie każdemu fragmentowi jej twarzy, Sinn drżała. Spojrzał jej w oczy, ta spuściła głowę. Jae podniósł palcem jej podbródek i pocałował ją najpierw bardzo delikatnie, a gdy nie napotkał oporu zaczął całować ją mocno i namiętnie. Sinn nie opierała się więcej, złapała dłońmi jego kark i odwzajemniała gorący pocałunek. Jae złapał ją w talii i przyciągnął jeszcze bliżej, teraz ich ciała przylegały już do siebie. Przesuwał dłońmi po jej talii, po czym zaczął rozpinać jej rozporek. Odsunęła się od niego gwałtownie. Jae chciał złapać ją znów, ale ta odskoczyła. Wiedziała, że to będzie niestosowne i że będzie tylko pocieszeniem na jego smutki. Jae wyczytał to z jej twarzy, sięgnął po butelkę i napił się z niej alkoholu. Sinn widząc to rozpłakała się i wybiegła z jego sypialni. Nie mogła patrzeć jak miłość jej życia się kompromituje. To było dla niej zbyt trudne. Wybiegła na korytarz i wparowała zapłakana do pokoju Genki. Siedziała tam razem z Baką, miała wyraźnie lepszy humor dzięki przyjaciółce, ale gdy zobaczyły roztrzęsioną Sinn, to zamarły. Baka wstała i podeszła do płaczącej przyjaciółki.
- Co ci jest? Co on ci zrobił? Mówiłam ci żebyś tam nie szła! – krzyczała na nią.
- On… on… ma mnie za nic – rozbeczała się na dobre Sinn i wtuliła w przyjaciółkę.
Baka odsunęła ją od siebie gwałtownie i potrząsnęła nią.
- Kiedy to do ciebie dotrze? Ile razy można ci mówić? – krzyczała – Genki posiedź z nią. Ja mu tego nie daruję.
Baka wybiegła z pokoju jak burza. Paliła się ze złości. Miała łzy w oczach, była bardzo wkurzona. Wpadła do pokoju Jae bez pukania i trzasnęła drzwiami. Ten odwrócił się w jej stronę, ale zignorował jej wejście i sączył dalej drinka. Baka podeszła do niego i uderzyła go w twarz. Jae uśmiechnął się kątem ust. Baka była wściekła, chciała rzucić się na niego z pięściami, ale on ją powstrzymał i odepchnął.
- Ty skurwielu! Jeszcze raz zbliżysz się do niej! – krzyczała na niego, wściekła.
- To co? – zapytał z ironią w głosie – No co mi zrobisz? A może jesteś zazdrosna co? Może mam zbliżyć się do ciebie?
Jae podszedł do Baki i popchnął ją lekko na ścianę. Zaczął bawić się jej włosami. Ta starała się go odepchnąć, ale chłopak był silniejszy.
- Zostaw mnie!- krzyczała.
Krzyk usłyszał przechodzący obok Junsu. Wparował do pokoju Jae i odepchnął go od Baki.
- Co ty robisz człowieku? – Junsu zdenerwował się. Spojrzał na szafkę, na której stało kilka butelek z alkoholem. Podszedł do szafki, zgarnął wszystkie buteli i poszedł wylać je do toalety.
- Powaliło cię Junsu? Po co się wtrącasz? – szarpnął go Jae, gdy ten wracał z toalety z pustymi butelkami.
- Nic już nie mów… Nie mam na ciebie słów. Ogarnij się, bo zostaniesz znów sam – powiedział Junsu.
Położył puste butelki na łóżku Jae, objął płaczącą Bakę i wyszli razem pokoju.
Baka była roztrzęsiona i wkurzona. Junsu zaprowadził ją do salonu i posadził na krześle. Poszedł do kuchni by zaparzyć dziewczynie melisę.
- Wypij, łagodzi nerwy – powiedział do niej.
- Dzięki… - wymamrotała.
- Słuchaj… ja nie wiem co się dzieje. Nie umiem cię pocieszyć, bo sam cierpię, gdy widzę go takiego – zaczął Junsu.
- Nie obchodzi mnie on. Nie mogę znieść tego co się dzieje z Sinn – uspokoiła się już trochę.
- Rozumiem, jest twoją przyjaciółką więc wiesz co ja czuję, bo Jae jest moim przyjacielem. Zbłądził, fakt, ale… - wywody przerwała mu Baka.
- Zbłądził? Proszę cię. Zbłądził? Jego chyba ktoś podmienił! Ja nie znałam go takiego! Ja kiedyś…. Boże on był moim światełkiem, kiedy widziałam go… jego śpiew to wszystko!. Nie rozumiesz… On jest skreślony, już na zawsze – powiedziała płacząc.
- Rozumiem, nie denerwuj się – uspokajał ją – Posłuchaj mi jest smutno, kiedy wy płaczecie. Jesteście kobietami, musimy o was dbać. Jeśli będziesz smutna to zawsze możesz do mnie przyjść – pogłaskał ją po głowie.
Baka spojrzała na niego przyjaźnie. Miała ochotę się do niego przytulić. To zawsze ona wszystkich pociesza, a teraz w końcu ktoś pocieszał ją. Czuła, że ogarnia ją ciepło.

Rozpoczął się kolejny dzień tego cudownego tygodnia. O siódmej mieliśmy fotografować Yunho, który uprawia jogging.
Od rana się szykował, założył swój ulubiony dres, nałożył trochę BB kremu i prysnął włosy lakierem. To wystarczyło by wyglądał nieziemsko. Zbudził mnie o 6, wchodząc do pokoju i składając na moim policzku pocałunek. Robił to każdego ranka. Potem schodził na dół, parzył mi kawę i wychodził do ogrodu biegać. Ja budziłam się w szoku, trzymałam przez minutę palcami miejsce, gdzie złożył pocałunek, zakładałam szlafrok i schodziłam na werandę, by wypić kawę zaparzoną specjalnie dla mnie przez miłość mojego życia.
Tym razem Yunho nie zaczął biegać od razu, najpierw rozgrzewał się w oczekiwaniu na nas. Był ubrany w koszulkę na ramiączka więc widać było idealnie jego wyrzeźbione mięśnie.
Sooyoung robiła mu już zdjęcia z ukrycia. Była fanką jego ciała. Zaczaiła się więc w krzakach i cykała mu zdjęcia. Nagle za plecami usłyszała jakieś szmery. Stała plecami do muru, ciągnącego się przez całą posesję. Ktoś się na niego wspinał, spojrzała w górę i zobaczyła zakapturzoną postać, przestraszyła się i wybiegła z krzaków. Postać skoczyła w krzaki, a było dość wysoko.
- Ała – krzyknął.
- Soo podeszła bliżej mimo strachu. Pomyślała, że to paparazzi więc chciała sprawdzić czy nic mu się nie stało.
- Kim jesteś? Co tu robisz? – zapytała.
- Ciiii, tu nie ma kamery prawda? – zapytała postać w masce.
- Nie, ale zaraz pobiegnę do kamery i powiem, że jest włamanie – straszyła Soo.
- Nie, proszę to ja TOP – powiedziała postać i zdjęła maskę – Proszę… Soo.
Soo zaczęła się śmiać - Nie wierzę! Ha! Nie wierzę – zwijała się ze śmiechu – Oppa ty oszalałeś chyba? To mi się śni prawda? – pytała rycząc ze śmiechu.
- Musiałem… jak wczoraj zobaczyłem jak płacze to… - mówił TOP.
- Dobre, powariowaliście wszyscy na punkcie tych Cassies, ale nie dziwie się są śliczne i słodkie. Dobra przyprowadzę ci tutaj tą twoją Genki – Soo poszła poinformować Genki o zakazanej randce.
Genki akurat wychodziła zaspana z budynku. Gdy zaatakowała ją Soo.
- Aish, mogłaś się chociaż uczesać – skarciła ją.
- Co? Przecież mnie dzisiaj nie fotografujecie – tłumaczyła się Genki.
Soo podeszła do niej i poprawiła jej włosy. Wyjęła z kieszeni puder i poprawiła jej makijaż. Była przygotowana na stylizację Yunho.
- Co ty robisz? To mnie dzisiaj fotografujecie? – pytała zaskoczona Genki.
- Cicho. Dobra może być. Jeśli cię kocha to w każdej postaci. Chodź ze mną – Soo złapała Genki za rękę i pociągnęła za sobą w stronę krzaków, w których siedział zakamuflowany TOP.
- Gdzie ty mnie ciągniesz, przecież tu nic nie ma, tylko jakieś… krzaki…- urwała gdy w tych „tylko” krzakach stanął przed nią TOP.
- Cześć słodziaku – przywitał ją TOP.
Genki rzuciła mu się na szyję.
- TTTOOOPPP!!! - krzyknęła.
- Oho ale scenka, zaraz się popłaczę. Dobra zostawiam was, mam nadzieję, że was żadna kamera nie uchwyci, bo będzie kiepsko – powiedziała i poszła na umówioną sesję.
- Jak ty się tu dostałeś? – pytała z niedowierzaniem Genki.
- Wczoraj płakałaś, musiałem przyjść chociaż na chwilę, martwiłem się, że pomyślisz, że o tobie zapomniałem – tulił ją mocno.
- Jestem taka szczęśliwa, nie wiem co powiedzieć. Dni tutaj mijają tak bez sensu. Chciałabym wyjść i być w tobą – tuliła się to niego.
- Mamy teraz cichą randkę więc cieszmy się póki możemy – głaskał ją po głowie.
- Nie obchodzi mnie głupi regulamin – Genki pocałowała go mocno w usta.

Punkt siódma wyszłam na sesję zdjęciową. Moja obecność jednak była tam zbędna. Soo zajęła się robieniem zdjęć dla Yunho. Zachowywali się jak profesjonaliści. Byłam zazdrosna bo Yunho nie zwracał na mnie uwagi. Pozował jak na profesjonalnej sesji i mimo, że patrzył się w obiektyw ja miałam wrażenie, że patrzy na fotografa. Ale po jakimś czasie zwracałam uwagę tylko na jego piękne ciało. Był idealny. Rozmarzyłam się, zaczęły mi przychodzić do głowy złe myśli więc sięgnęłam po butelkę wody by się napić.
- O Sakura, podaj wodę. Teraz zrobimy zdjęcie jak gasi pragnienie – zaproponowała Soo.
- Nie, tylko nie to! – krzyknęłam, ale zorientowałam się, że oni nie wiedzą o co mi chodzi. Zaczerwieniłam się, podałam Yunho butelkę i poszłam za róg budynku by ochłonąć. Oddychałam głęboko. Praca z Yunho była coraz trudniejsza. Dekoncentrował mnie tymi pocałunkami i spojrzeniami. Chciałabym już mieć go tylko dla siebie, a tu przed kamerami muszę się hamować. I jeszcze scena gaszenia pragnienia… to by mnie zabiło.
Nagle zza roku wyłoniła się jego twarz, na której były kropelki potu.
- Co tak uciekłaś? – zapytał z uśmiechem.
- Nic… - spuściłam głowę.
Yunho zaczął się ze mnie śmiać, co jeszcze bardziej mnie zawstydziło. Ten stanął naprzeciwko mnie i zaczął głaskać mnie palcem po ramieniu. Zrobiło mi się gorąco. Yunho pocałował mnie w bark potem centymetr wyżej i wyżej aż dotarł do szyi. Cała drżałam, nie mogłam się temu oprzeć, jego usta były takie gorące. Całował mnie delikatnie po szyi, potem za uchem, po policzku aż dotarł do ust. Objęłam go za szyję i pociągnęłam mocno do siebie, stanęłam na palcach by być bliżej niego. Yunho objął mnie mocno w talii. To było tak namiętne, że zapomniałam o Bożym świecie.
- Ładnie się zabawiacie – przestraszył nas Junsu.
- A wiecie, ze stoicie centralnie pod kamerą i jest 9 rano i dzieci oglądają telewizję? Trochę pokory – i odszedł.
Spojrzeliśmy w górę na kamerę i zaczęliśmy się oboje śmiać.
- Przepraszam bardzo za tą scenę, ale miałem mocną potrzebę wyrażenia uczuć właśnie w tym momencie, jeszcze raz przepraszam – powiedział do kamery śmiejąc się.

Yoochun całą noc przesiedział w świetlicy ich drużyny i zastanawiał się co może zrobić, by Urumi znów się do niego uśmiechnęła. Był zły sam na siebie, że dopuścił do takiej sytuacji. Koło piątej rano wyszedł do ogrodu. Odetchnął świeżym powietrzem i powiedział do siebie – Będę o to walczył.
Wszedł do ogrodu i zaczął zrywać czerwone róże układając je w bukiet. Miał całe pokłute palce, ale nie zwracał na to uwagi. Nucił sobie pod nosem My girlfriend. Gdy już kwiaty nie mieściły mu się w ramionach, udał się do świetlicy. Położył kwiaty na stoliku i zszedł do salonu w poszukiwaniu wazonu. Gdy już go znalazł, napełnił wodą i wstawił do niego kwiaty. Postawił je na środku, po czym zszedł do kuchni. Przez dwie godziny przygotowywał śniadanie z myślą o Urumi, nucąc miłosne ballady. Udekorował ładnie talerze, zrobił dobrą herbatę i zaniósł to wszystko do świetlicy. Poustawiał wszystko ładnie i zapalił dwie świeczki, po czym udał się do swojego pokoju. Tam przebrał się. Założył dżinsy, czarną koszulę i grafitową marynarkę. Potem poprawił włosy i poszedł zbudzić Urumi. Zapukał nieśmiało do drzwi i poczekał aż pozwoli mu wejść.
- Proszę – odezwała się.
Urumi siedziała przy toaletce i nakładała puder.
- Cześć. Możesz przyjść do świetlicy? – zapytał.
- Po co? – burknęła Urumi.
- Musimy coś obgadać – skłamał Yoochun.
- Dobra już idę – odpowiedziała – Poczekaj tam na mnie, będę za pięć minut.
Yoochun był cały w skowronkach. Podskakiwał w drodze do świetlicy. Jednak gdy wszedł do środka, zastał w niej Yoonę.
- C…co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony, gdy zobaczył, ze ta jadła przygotowany przez niego posiłek.
- Jaki jesteś miły dla mnie, wiedziałam, że zmienisz zdanie – uśmiechnęła się złośliwie.
- Jakie zdanie? O czym ty – Yoochun zamarł bo w tym momencie próg przekroczyła Urumi.
Stanęła jak wryta, gdy zobaczyła tą scenę. Yoona wstała i uwiesiła się na szyi Yoochuna.
- Cześć Urumi, nie widzisz, że nam przeszkadzasz? Możesz iść sobie? Jemy śniadanie – mówiła z szyderczym uśmiechem.
- Jakie śniadanie? Złaź ze mnie idiotko – wybuchnął Yoochun i odepchnął ją od siebie.
Urumi popatrzyła na nią i na Yoochuna.
- To o tym chciałeś pogadać? – zapytała po czym odwróciła się i wyszła.
- Zaczekaj! – krzyknął za nią – Przyjemność ci to sprawia? Nie pokazuj mi się na oczy– powiedział do Yoony i wybiegł za Urumi.
Urumi pobiegła do pokoju, była bardzo zawiedziona. Liczyła na to, że ją zatrzyma, ale jego stać było tylko na głupie „zaczekaj”. Czy oni oboje robią sobie z niej żarty? Czy może to Yoona tutaj miesza. Nie wiedziała co o tym myśleć, a Yoochun niczego nie ułatwiał.

Yoochun poszedł do pokoju Urumi, chciał jej wszystko wyjaśnić. Gdy już trzymał dłoń na klamce, ktoś szarpnął go za ramię.
- Poczekaj – powiedziała Yoona.
- Zostaw mnie już ci powiedziałem – odpowiedział i odwrócił się do niej plecami.
- Chcesz wiedzieć kim on był? – powiedziała.
Yoochun zawahał się. Odwrócił się w jej stronę.
- Co? Jak śmiesz o tym wspominać? Jesteś okropna. Jesteś najgorszą osobą jaka chodzi po tym świecie – mówił do niej wściekły.
- Może i tak, ale nie jestem sama. Nie tylko ja cię wtedy zdradziłam, wiele osób cię zdradziło, a ty nic nie wiesz. Jesteś naiwny – drwiła z niego – Wiesz ile osób śmieje się z ciebie za twoimi plecami. I to są twoi najbliżsi, ha! I co ja jestem zła? Tylko ja? – krzyczała na niego z drwiną w głosie.
- Zamknij się Yoona – powiedział Changmin, który usłyszał rozmowę – Po prostu się zamknij.
Yoochun spojrzał na niego i na Yoonę, miał łzy w oczach. Zastanawiał się o kim ona mówi, czuł ucisk w klatce piersiowej.
- O kim ty mówisz? Changmin czy ty coś wiesz? – pytał z niedowierzaniem.
- Tak doskonale wie! Wszyscy wiedzą i się z ciebie śmieją za plecami. Jesteś naiwny i głupi – mówiła dalej Yoona.
- Zamknij się! – krzyknął Changmin – Yoochun nie słuchaj jej, nie widzisz, że ona chce namieszać?
- Mów – powiedział Yoochun – Mów słyszysz! – krzyknął.
Yoona zaczęła się śmiać szyderczo. Yoochun popatrzył na zdenerwowaną twarz Changmina, zacisnął oczy i pobiegł przed siebie. Nie wiedział co czuł i dokąd biegnie. Paliło go w środku, czuł pustkę, miał mętlik w głowie. Wszystkie wspomnienia i emocje wróciły. Changmin przez cały ten czas wiedział i milczał. A co gorsza, może to on… Yoochun był totalnie skołowany.
- Szlag by to trafił! – krzyknął i uderzył pięścią w drzewo, przy którym zatrzymał się nagle.
Changmin stał dalej na korytarzu, a Yoona uśmiechała się.
- Będzie afera – mówiła.
- Mimo, że jesteś kobietą, to mam ochotę cię uderzyć. Jeśli to się powtórzy to… - mówił Changmin przez zęby.
- To co? Uderzysz mnie? Proszę bardzo. Chcę was zniszczyć, słyszysz! Powiem wszystkim prawdę! I co? Już nie będziecie tacy wspaniali, szczególnie on, chociaż i tak już dostaje w kość. Zawsze tylko TVXQ i TVXQ, koniec z tym! – mówiła dalej.
Changmin popchnął ją na ścianę i uderzył pięścią we framugę drzwi do pokoju Urumi, co spowodowało rozcięcie na jego dłoni. Yoona śmiała mu się w twarz.
- Nienawidzę cię, nienawidzę! – krzyknął i odszedł.
Całą rozmowę słyszała przez drzwi Urumi, która zamarła. Nie wiedziała co o tym myśleć. Była taka okropna dla Yoochuna, a on został przez wszystkich zdradzony. Nie wiedziała o co dokładnie chodzi, ale chciała tylko być przy nim teraz, przytulić go i pocieszyć. Nie wierzyła w to, co usłyszała. Yoochun… co oni ci zrobili… - te słowa krążyły jej w głowie.

środa, 30 listopada 2011

Marzenia się spełniają część VII

WYNIKI

Nazajutrz obudziłam się wcześnie rano i poszłam na werandę by wypić kawę. Rozmyślałam o tym, co zdarzyło się w nocy. Dlaczego Jae i Yunho są w konflikcie? Pocałunek z Yunho… Myśli krążyły mi w głowie. Chciałam znaleźć sposób by miedzy nimi było dobrze. Nie wiedziałam też co myśleć o jego uczuciach do mnie. Teraz mnie lubi, a po programie… Co będzie jak to wszystko się skończy? Boję się tego. Zostały tylko trzy tygodnie i czar pryśnie… My wrócimy do Polski, a oni na scenę. Dlatego chcę kłaść się spać bardzo późno i wstaję bardzo wcześnie, bo chcę by te dni były jak najdłuższe.
- O dzień dobry, co tak sama siedzisz? – przerwał moje rozmyślania Junsu, który przysiadł się do mnie z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.
- Wiesz oppa… nie chcę by to się skończyło – powiedziałam.
- Wiem co czujesz. tu jest tak beztrosko, a na zewnątrz będziemy musieli znów zderzyć się z rzeczywistością. Jeśli jednak myślisz, że o was zapomnimy, że Yunho o tobie zapomni to jesteś w błędzie – zapewniał mnie.
- Dziękuję za te słowa, jednak… czuję taką niepewność, nie tylko jeśli chodzi o Yunho, ale o was… o Dong Bang Shin Ki… co będzie dalej, co z Yunho i Jae. To wszystko jest takie skomplikowane – mówiłam dalej.
- Wiem, dla mnie też, ale ja zawsze staram się znaleźć dobre strony we wszystkim. Zobaczysz, że i między nimi się ułoży. Wiele razy już się kłócili i szarpali. Szkoda tylko, że musicie na to patrzeć, że wszyscy przed telewizorami muszą na to patrzeć – Junsu westchnął.
- O! Hej, też sobie kawkę popijacie na werandzie? – spytała Urumi, która też przyszła wypić kawę na świeżym powietrzu.
- Jak tam Yoochun? Śpi jeszcze? – zapytał Junsu.
- Co? Ja nie wiem, skąd mam wiedzieć niby? Co ja mam go w dowodzie? – zmieszała się Urumi.
- Dobra, dobra. Widziałem jak wczoraj między wami iskrzyło. Było buzi, buzi? – żartował Junsu.
- Oppa! Przestań! Nic nie było, my się tylko przyjaźnimy – Urumi była już cała czerwona na twarzy.
- No, no zapewne Urumi. Dobra wybaczcie, ale idę popływać z Yunho. Do zobaczenia – powiedziałam i udałam się do budynku A, gdzie umówiłam się z Yunho na naukę nurkowania.
Dzień minął w dziwnej ciszy. Przez cały dzień nie widziałam nigdzie Jae. Sinn i Baka spędzały czas na grze na konsoli razem z GD i Junsu. Reszta porozchodziła się po posesji. To był ostatni dzień pobytu Big Bangów u nas. Jakoś dziwnie cichy. Genki zniknęła gdzieś z Topem, nie dziwię się, zbliżyli się do siebie bardzo, a on jutro odchodził z programu. Widziałam, że przygotowywali coś w kuchni więc pewnie urządzili sobie cichą randkę. Ja spędziłam pół dnia z Yunho na basenie, a potem graliśmy w jengę. Widziałam, że był smutny, chociaż udawał przy mnie. Nie pytałam jednak już o nic, cieszyłam się jego obecnością.
Wieczorem poszliśmy na spacer. Było już dość ciemno i gwiazdy pięknie świeciły nam nad głowami. Yunho złapał mnie za rękę.
- Piękna noc się zapowiada – powiedział.
- Tak, lato w Korei jest bardzo ciepłe. Nie było jeszcze deszczu odkąd tu jesteśmy – ciągnęłam temat.
- Jeśli chodzi o wczoraj to… - zaczął Yunho.
- Jeśli nie chcesz o tym rozmawiać to nie musimy – przerwałam mu.
Nagle Yunho przestał patrzeć na mnie, zainteresowała go postać siedząca pod wielkim dębem. Wydawał on jakieś dziwne jęki, chyba coś nucił. Podeszliśmy więc bliżej. Ową postacią był pijany Jae. Kiwał się, prawie już śpiąc i trzymał w ręku butelkę whiskey.
- Jae? Dobrze się czujesz? – zapytałam. Yunho stał krok za mną i przyglądał się tej scenie z obrzydzeniem.
- Chodźmy stąd… zostaw tego palanta – powiedział.
- Co? Ja? Taaaaak wyśmienicie! Jak może się czuć największy palant na świecie? Straciłem przyjaciela i dziewczynę i co? Powiedz jak mam się czuć? – powiedział i wziął łyk alkoholu.
- Co ty wyprawiasz znowu idioto? - Yunho kucnął przy nim i zabrał mu butelkę.
- Zostaw mnie! – krzyknął Jae i przewrócił się na ziemię, próbując wyrwać butelkę z rąk Yunho.
- Żałosny widok – powiedział Yunho po czym wziął Jae na „barana” i zaniósł do sypialni.
Weszliśmy do pokoju Jae, Yunho położył go na łóżko, zdjął mu buty i skarpety i obrócił go na bok. Ja przykryłam go kocem.
- Idź, ja z nim posiedzę – powiedział Yunho.
- Mogę zostać… - odpowiedziałam.
- Nie trzeba, już późno, idź spać – mówił to z wielką powagą więc postanowiłam nie upierać się.
Yunho usiadł na krzesło, stojące obok łóżka, siedział tak przy zapalonej lampce i patrzył się na Jae. Ten miał podkrążone oczu od płaczu i czerwone policzki. Jego usta były suche i popękane, a włosy potargane. Ten widok sprawił, że Yunho spłynęła łza po policzku.
- Jae… co ty wyprawiasz. Dlaczego tak się zachowujesz? – szepnął Yunho po czym zupełnie się rozpłakał, kładąc głowę na łóżko Jae.
Jae obudziło słońce padające mu na twarz przez nie zasłonięte okno. Bolała go głowa, a gdy rozejrzał się po pokoju i zobaczył śpiącego na krześle Yunho, coś się w nim zatrzęsło. Spuścił głowę, zacisnął oczy i pogłaskał po głowie przyjaciela. Było mu strasznie głupio. W głowie przerzucały mu się rożne obrazy z wczorajszego wieczoru. Zacisnął pięści ze zdenerwowania.
Po chwili Yunho podniósł głowę i spojrzał na skacowanego Jae.
- Yunho… ja… - zaczął Jae.
- Nic nie mów. Zostałem, bo bałem się, że coś ci się stanie w nocy, byłeś bardzo pijany. Teraz wychodzę, nie wyspałem się – przerwał mu , po czym wstał i udał się w stronę drzwi.
- Yunho! Dziękuję i przepraszam! – powiedział głośno Jae. Jednak Yunho nie obejrzał się nawet w jego stronę.
Spotkałam go idącego korytarzem. Niosłam tacę z owocami dla Jae i lemoniadę na kaca.
- O! Byłeś u niego całą noc? – zapytałam zdziwiona.
- Tak… jakoś zasnąłem i… A ty komu to niesiesz? Temu pijakowi? – zapytał ze złością na twarzy.
- Pomyślałam, że… może się źle czuć, a wszyscy go tak traktują więc… - odpowiedziałam.
- Zasłużył na to – powiedział Yunho i poszedł dalej korytarzem.
Weszłam do pokoju Jae, ten siedział na łóżku i patrzył się w okno.
- Cześć. Emmm… przyniosłam ci coś na kaca… zjedz i napij się tego – postawiłam tacę na szafce przy jego łóżku.
- Co? A dziękuję – odpowiedział i patrzył dalej w okno.
- Tak.. to ja już pójdę – odwróciłam się w stronę drzwi. Nagle Jae chwycił mnie za dłoń.
- Zaczekaj! Posłuchaj… ty jesteś blisko z Yunho… powiedz czy on… czy… on jest nieszczęśliwy? Czy on przeze mnie cierpi? – zapytał.
- Nie wiem co się między wami wydarzyło, ale staram się by nie cierpiał – odpowiedziałam.
- Rozumiem… Cieszę się, że ma kogoś bliskiego. Dziękuję – Jae puścił moją dłoń i sięgnął po lemoniadę, która wypił jednym łykiem.
Skinęłam mu głową i wyszłam. Zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi, ale nie umiałam wymyślić sensownego wyjaśnienia.
W drodze powrotnej spotkałam Junsu, TOPa i GD, którzy wynosili z salonu krzesła.
- Oppa co wy robicie? – zapytałam.
- Jak co? Dzisiaj wyniki, musimy zanieść krzesła bo Big Bang nie mają gdzie siedzieć – odpowiedział Junsu.
- Aha, no tak… przez to wszystko zapomniałam – odpowiedziałam.
Do wieczora nie widziałam Yunho, jakby zapadł się pod ziemię. Spotkałam go dopiero, gdy wychodziłam do budynku A na wyniki.
- Nie widziałam cię przez cały dzień… jesteś zły? – zapytałam.
- Nie jestem. Musiałem po prostu pobyć sam, przepraszam – wytłumaczył się.
- Nie masz za co… tylko trochę się o ciebie martwiłam – powiedziałam nieśmiało.
- Naprawdę? Jestem więc szczęściarzem – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę. Znów był sobą, cieszyło mnie to.
Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach i czekali, aż na ekranie pojawi się Joong Ki. Usiedliśmy obok drużyny Junsu. Jae i Yunho udawali, że się nie zauważyli.
Punkt dwudziesta na wielkim ekranie pojawił się nasz prowadzący.
- Witajcie!! Widzę, że jesteście w świetnych humorach po trzydniowym urlopie. Yunho? Jae? Wszystko w porządku? – zapytał.
- Ta… jakby mogło być inaczej – odpowiedział z udawanym śmiechem Jae.
- Dzisiaj poznacie wyniki głosowania publiczności. W studio program trwa już od godziny. Za waszymi plecami odbyło się głosowanie na ulubione postaci w programie. Program trwa już prawie trzy tygodnie więc każda postać zdobyła już swoich fanów i anty fanów. Pewnie jesteście ciekawi jak publiczność odbiera was w tym programie więc by wam to ułatwić zapytaliśmy ich o to osobiście. Zobaczcie sami co z tego wynikło.
Na tablicy pokazały się trzy dziewczyny i Joong Ki. Wszyscy stali w jakimś Centrum Handlowym.
- Powiedz jaka jest twoja ulubiona postać męska w programie? – zapytał pierwszą z dziewcząt.
- Yoochun! Kocham go! – pisnęła.
- A kto jest na ostatnim miejscu? – zapytał.
- Kocham całe DBSK! – odparła dziewczyna.
- A którą najbardziej lubisz z Cassies? – spytał.
- Genki! – odparła dziewczyna.
- Dobrze, a wy dziewczyny? – zwrócił się do pozostałych dwóch.
- Ja lubię najbardziej Yunho i Saku. Tworzą świetną parę – powiedziała dziewczyna stojąca w środku.
- A ja lubię Junsu i Bake – odparła ostatnia.
Po chwili sceneria zmieniła się. Teraz Joong Ki był na plaży w seksownym podkoszulku i zadawał pytania napotkanym kobietom.
- Powiedz co sądzisz o tworzących się parach w naszym programie? – zapytał przechodzącą Koreankę.
- Nie lubię Urumi! Zabiera mi Yoochuna, nie wybaczę jej tego. Tak się wdzięczy do niego, aish!!! – odpowiedziała
- Co sądzisz o stosunkach Jaejoonga i Yunho? – spytał innej już kobiety.
- Myślę, że Yunho ma o coś żal do Jae. Nie wiem o co chodzi, ale chciałabym, żeby się pogodzili – odpowiedziała z troską.
- Kto jest waszym ulubieńcem? – zapytał grupkę dziewczyn stojących na molo.
- Lubię Tsukuszi, jest taka słodka i śmieszna, ale denerwuje mnie Urumi i Sakura bo podrywają Yunho i Yoochuna – powiedziała jedna.
- A ja uważam, że to dobrze. Lubię je i widać, że chłopaki są z nimi szczęśliwi, kibicuję im – odpowiedziała druga.
- Tak, ja też je lubię, są miłe i inteligentne, opiekują się nimi. Także dziewczyny, hwaiting! – powiedziała następna.
- Mi jest szkoda Sinn, tak lubi Jae, a on jest jakiś dziwny… mam nadzieję, że mu przejdzie niedługo – powiedziała kolejna.
Na ekran wrócił Joong Ki.
- I jak wam się podobają wypowiedzi waszych fanów? Podam wam teraz wyniki rankingu.

1. Ulubiona postać męska: Yochun – 28%
2. Ulubiona postać kobieca: Genki – 26%
3. Ulubiona para – Genki i TOP 40% głosów

- Tak przedstawiają się wyniki głosowania. Genki i Yoochun otrzymują nagrodę indywidualną w postaci laptopa marki Samsung, na wyłączność w programie. Genki i TOP otrzymują wycieczkę do SPA na wyspie Jeju po zakończeniu programu.
- Waaaaaaaaaaa, ale super!! Genki… tylko my dwoje i Jeju!! Wykupię dłuższą wycieczkę – powiedział TOP i pocałował Genki w policzek.
- Widzisz Yoochun fani cię kochają, gratuluję – powiedziała Urumi i podała mu dłoń by pogratulować. Yoochun ominął dłoń i objął ją z całej siły ze szczęścia.
- Teraz przejdziemy do wyników głosowania na Mini dramę – powiedział prowadzący.
Zapanowała cisza. Uspokoiła się już nawet krzycząca ze szczęścia Genki. TOP objął ją ramieniem i oboje wsłuchiwali się w słowa Joong Kiego, który miał podać wyniki głosowania smsowego.
- Piąte miejsce i 15% głosów publiczności zajmuje drama przygotowana przez drużynę… - zapadło chwilowe milczenie – Yunho!
Yunho nie był zawiedziony, uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie. Ja też nie czułam się z tym źle. Praca innych podobała mi się o wiele bardziej od naszej. TOP i Genki nie zwrócili na to większej uwagi, byli zajęci sobą.
- Czwarte miejsce i 17 % głosów publiczności otrzymała drużyna… - ponownie zapadło milczenie – Changmina!
Changmin uśmiechnął się. Widać było, że emocje z niego spłynęły.
- Changmin jednak byłeś niewiarygodny jako brzydal – zaśmiał się Junsu.
- Cicho słuchajmy dalej – powiedziała Urumi.
- Trzecie miejsce i 20% głosów publiczności dostała drużyna… Jaejoonga!!
Sinn uśmiechnęła się i spojrzała na Jae, który skinął na nią głową z lekkim uśmiechem.
- Zwycięzcą programu jest…. – wszyscy trzymali kciuki i nerwowo się kiwali – drużyna… - Joong Ki specjalnie budował napięcie – JUNSU!!!!!! Zdobili 23% głosów publiczności!!
- Aaaaa!!!!! - krzyczał Junsu z radości!! – jesteśmy najlepsi!! Lusia!!! Wygraliśmy!!!
- Gratuluję zwycięzcom konkursu – na ekranie pojawił się Siwon, który był twórcą zadania – Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Brawo Junsu!
- Dzięki stary!! Bawiliśmy się świetnie. Wygraliśmy!!! Wygraliśmy!!!- śpiewał z radości Junsu.
Faktycznie ich drama coś w sobie miała. W pewnym momencie była przerażająca. Mieli dobry pomysł i ludziom się to spodobało.
- Nagrodą dla waszej drużyny jest wyjście do kina na wybrany przez was film. Wyjście odbędzie się jutro rano więc macie kilka godzin na podjęcie decyzji – poinformował prowadzący.
- Oooo! Ale świetna nagroda. Gratuluję Junsu – poklepał go Yunho.
- Jestem wzruszony. Dziękuję wszystkim za oddanie głosów – powiedział ze łzami w oczach.
- A teraz odpocznijcie przed jutrzejszym dniem. Dowiecie się bowiem, jaka będzie konkurencja na nadchodzący tydzień. Pozdrawiam i do usłyszenia – i ponownie zniknął z ekranu nasz prowadzący.



***
Tamten wieczór był dziwny. Yunho pożegnał się ze mną od razu po zakończeniu wyników i gdzieś zniknął. Big Bang odjechali więc Genki była załamana i do później nocy płakała mi w ramię. Co może jeszcze się wydarzyć? Czy będzie lepiej? Czy gorzej?
Wszystkie te myśli krążyły mi w głowie w trakcie, gdy piłam poranną kawę na werandzie, jak co dzień. Zastanawiałam się także, jakie czeka nas zadanie. Tym razem zaczynałam mieć już dość tego programu, chciałam by wszystko toczyło się już bez udziału kamer.
- Cześć, co tak siedzisz? – przestraszył mnie Changmin.
- A wiesz… tak sobie siedzę i myślę – odparłam.
Changmin usiadł koło mnie. Trzymał w ręku jakieś herbatniki.
- Chcesz? – zapytał, a ja poczęstowałam się – Dalej zastanawiasz się co będzie?
- Właściwie to… tak – odparłam.
- Wszystko jedno… jest mi… wszystko jedno – odpowiedział Changmin.
- Jak to? Nie obchodzi cię co z wami będzie? – zapytałam zdziwiona – Jak możesz tak mówić?
- Mogę… nie wiesz jak było. Nie wiesz jaki jest Jae i pewnie nie dowiesz się tego w tym programie, bo nie chcemy o tym mówić. Dystans jednak pozostanie i nie wiń za to Yunho, osobą, którą trzeba winić jest Jae. Nic więcej ci nie powiem – Changmin wstał i poszedł bez słowa.
Zamurowało mnie. Zupełnie nie wiedziałam co o tym sądzić. Co takiego zrobił Jae? Dlaczego Changmin tak na niego naskoczył. O co w tym wszystkim chodzi.
Siedziałam na werandzie jeszcze dobrą godzinę i biłam się z myślami. Zauważyłam, że Yunho biega wokół ogrodu i podeszłam do niego, by się przywitać.
- Dzień dobry. Jak mija poranek? Jadłeś już? – zapytałam.
Yunho rozciągał się przy drzewie. Na mój widok przestał, uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Witaj. Nie jadłem jeszcze. Co powiesz na wspólne śniadanie? – zaproponował.
- Z przyjemnością, ale zjemy na świeżym powietrzu – odpowiedziałam.
Poszliśmy do kuchni i przygotowaliśmy sałatkę, kanapki i owoce. Zapakowaliśmy je do koszyka, zabraliśmy koc i udaliśmy się do ogrodu by zjeść wspólne śniadanie. Uwielbiałam takie chwile z Yunho. Bałam się, że niedługo wszystko to skończy się tak nagle, jak się zaczęło.
Poranek okazał się lepszy niż wieczór. Dołączył się do nas Yoochun i Urumi, którzy urządzili sobie poranny spacer. Yoochun mocno adorował Urumi, ale ta udawała, że tego nie dostrzega. Około 11 drużyna Junsu wybrała się do kina. To był pierwszy raz, gdy ktoś opuścił posesję. Nie zazdrościłam im jednak. Bycie tu z Yunho, było największą nagrodą w moim życiu. Gdyby wszystkie dni były tak przyjemne jak te, to byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi.
Po południu we czwórkę wybraliśmy się na basen, a potem do wieczora graliśmy na konsoli.
O dwudziestej usiedliśmy przed wielki ekran w budynku A, by zapoznać się z kolejnym zadaniem. Na ekranie pojawił się Joong Ki.
- Witajcie ponownie. Mam nadzieję, że nie znudziło wam się oglądanie mojej twarzy – zażartował – przedstawiam wam osobę, która przygotowała dla was kolejne zadanie.
Na ekranie pojawiła się BoA.
- Hej BoA, nie spodziewaliśmy się ciebie tutaj, mam nadzieję, ze będziesz dla nas łaskawa – odezwał się jak zwykle Junsu.
- Nie będzie źle. Do zadania dostaniecie po jednej osobie z pewnego zespołu. Czekają na was w waszych świetlicach. Na wykonanie zadania macie czas do czwartku, gdyż będą one znów oceniane przez waszych fanów, tym razem drogą internetową – poinformowała nas.
- Nieźle. Ciekawe kto tym razem do nas dołączy. Dobra mów jakie zadanie – niecierpliwił się Junsu.
- Zadanie będzie polegało na przygotowaniu profesjonalnej sesji zdjęciowej. Dostaniecie sprzęt, ale pomysł musi być oryginalny i niepowtarzalny. Mam nadzieję, że dobrze się spiszecie. Życzę dobrych wyników. Do zobaczenia – BoA zniknęła z ekranu i ponownie ujrzeliśmy naszego prowadzącego.
- Wiecie już na czym polega wasze zadanie. Macie cztery dni na przygotowanie sesji. W sobotę poznacie wyniki głosowania internautów. Bawcie się dobrze – wkurzało mnie te jego nagłe znikanie. Miałam mieszane uczucia co do tego zadania.
- To co. Bierzemy się do roboty? - powiedział Yoochun, po czym rozciągnął się tak, że specjalnie musnął Urumi po ramionach. Ta spojrzała na niego niby wrogo a on pocałował ją w ramię.
- Yoochun! Odbiło ci – oburzyła się sztucznie.
- Tak! Odbiło mi na twoim punkcie – powiedział swoim seksownym basem.
- Ha! Wiedziałem, że się lubicie – krzyknął Junsu.
- Wee… ja idę stąd – Urumi wstała. Cała była czerwona, wyglądała jakby miała zemdleć.
- Nie no coś ty, obraziłaś się? – Yoochun wybiegł za nią.
- Zabawni są co? – zapytał Yunho – My się chociaż nie kryjemy, bo ty doskonale wiesz co ja do ciebie czuję prawda?
Zatkało mnie. Powiedział to tak nagle. Nie wiedziałam co powiedzieć. Usta miała rozchylone w zdumieniu. Zauważyłam, że wszyscy wyszli już z Sali, zostaliśmy sami. Serce mi łomotało. Yunho skorzystał z tej okazji i pocałował mnie. Tym razem bardzo namiętnie. Ja objęłam jego szyję dłońmi i odwzajemniłam pocałunek. To była najpiękniejsza i najbardziej seksowna chwila w moim życiu.
Wszystko było piękne, póki nie weszliśmy do świetlicy, by zobaczyć kto dołączy do naszej drużyny. Yunho otworzył drzwi a naszym oczom ukazała się Sooyoung z SNSD.
- Witaj oppa, cześć Cassies – uśmiechnęła się słodko.
- Soo… to znaczy, że… nie… kto jest z Yoochunem ?– zapytał przerażony Yunho.
Urumi i Yoochun droczyli się całą drogę. Zgubili gdzieś Tsukushi więc postanowili czekać na nią przed świetlicą. Oparli się o ścianę. Serce Urumi łomotało. Zupełnie zapomniała o konkurencji, o tym, że ktoś miał dojść do ich drużyny. Świat przestał istnieć. Liczył się tylko Yoochun.
- Przepraszam jeśli się narzucam – zaczął Yoochun.
- Nie, tylko… ja nie wiem co… no wiesz… program… - jąkała się Urumi.
- Sądzisz, że zostawię cię po programie? Głupia – pogłaskał ją po głowie.
- Tak… tego się boję. Kiedyś czytałam, że zmieniasz kobiety jak rękawiczki więc… - ciągnęła Urumi.
- Przestań. Nigdy nie spotkałem takiej kobiety jak ty. Lubię cię, chcę z tobą przebywać i poznawać cię. Teraz i po programie – Urumi spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
Yoochun ucieszył się. Ich twarze zbliżyły się do siebie, ich wargi były coraz bliżej.
Ktoś nagle zaczął głośno bić brawo.
- Brawo. Jaka piękna scena. Zaraz się popłaczę ze wzruszenia – tą osobą była Yoona, która miała czekać na nich w ich świetlicy.
- Yoona… - powiedział zdenerwowany Yoochun.
- Cześć „Skarbie”. Jakiś ty romantyczny. Prawie zapomniałam, jak potrafisz oczarować kobietę – mówiła z ironią w głosie.
- Co ty tu robisz? Chyba nie… - przeraził się Yoochun.
- Tak, dobrze myślisz. Będę z wami w drużynie. Cieszysz się, prawda kochanie? – Yoona uwiesiła mu się na szyję – To będzie bardzo interesujący tydzień – zaśmiała się ironicznie.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Marzenia się spełniają VI

Impreza

Nie mogłam zasnąć w nocy. Myślałam o tym, kto wygra. Wszyscy tak bardzo się starali. Jutro mamy zorganizować imprezę, ale jednak ciągle mi coś nie pasuje. Ciągle dziwne myśli krążą w głowie. Zastanawia mnie dlaczego Yunho ma taki dystans do Jae. Może mi się tylko wydaje… ale takie mam wrażenie. Już nie jest tak jak kiedyś, chociaż skąd mogę wiedzieć jak było naprawdę. W każdym razie nie pokoi mnie to i nie mogłam spać. Zeszłam więc na dół do kuchni. Po drodze zerknęłam na wielki zegar, stojący w holu. Była 3:45, w domu panowała cisza. W kuchni jednak paliło się małe światło, zdziwiło mnie to. Ktoś nie spał o tej porze. Faktycznie, w kącie siedziała zakapturzona postać.
- Ekhem – chrząknęłam.
- Ooo, matko jak mnie wystraszyłaś – odwrócił się w moją stronę wystraszony Changmin.
- Co ty tu robisz o tej porze? - zapytałam.
- Mógłbym spytać o to samo. Nie mogę spać i zgłodniałem więc szukam w szafce czegoś do przegryzienia – Changmin wyjął z szafki jakieś słodycze – Zjesz?
- Chętnie… cierpię na podobną przypadłość więc poczęstuje się – odpowiedziałam i wyciągnęłam z opakowania, które trzymał, jakieś ciastko.
Changmin wziął ze sobą jeszcze kilka opakowań i wyszliśmy na taras. Już świtało, ale widać było jeszcze kilka gwiazd. Poranek był rześki, ale ciepły.
- Jakaś dziwna noc… wiesz zastanawiam się jak to będzie – powiedziałam do Changmina wcinającego ciastka.
- Z czym? - zapytał.
- Z wami, z waszym powrotem. Myślisz, że jest szansa, żebyście powstali w takim stopniu jak kiedyś? – zapytałam.
- Nie wiem – Changmin dalej zajadał się ciastkami i odpowiadał od niechcenia.
- Ty jesteś bardzo skryty – popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem – Dobrze już nie będę drążyć tego tematu, widzę, że nie masz ochoty o tym rozmawiać.
Milczeliśmy tak przez kilkanaście minut, wpatrując się w niebo i jedząc smaczne, koreańskie ciasteczka.
- Popływamy? – zapytał nagle – Nie można pozwolić by te nocne objadanie dało się we znaki.
- Chętnie, skoczę tylko po kostium kąpielowy. – odpowiedziałam.
- Za 15 minut na basenie w takim razie – powiedział i poszedł do swojego pokoju.
Czułam się dziwnie, ale chciałam pobyć w jego towarzystwie. Zastanawiałam się na tym, jaki jest. Kiedyś lubiłam ich obu, Yunho i Changmina. Nie wiedziałam jednak jacy są naprawdę, a teraz mam okazję się tego dowiedzieć, nie chcę więc zmarnować takiej okazji.
Pobiegłam do swojego pokoju i wzięłam kostium, ręcznik, klapki i wszystko co potrzebne. Potem pobiegłam do budynku A, na basen. Changmin już pływał. Był niezły, nigdy jeszcze nie widziałam go w basenie. Zawsze chodziłam tu z Yunho i Genki, czasem dołączał do nas Junsu, który najchętniej by tu chyba zamieszkał.
Changmin zrobił rundkę i wynurzył się. Miał na sobie czepek i okulary do pływania.
- Wchodzisz? - krzyknął.
- Tak, tylko się przebiorę – poszłam do szatni i przebrałam się w kostium.
Gdy wyszłam z powrotem, Changmin stał na trampolinie i przymierzał się do skoku. Czułam, że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Jego sylwetka była tak idealna, pięknie wyrzeźbiona. Po jego ciele delikatnie spływała woda. Spuściłam szybko wzrok, nie mogłam na to patrzeć. Byłam przyzwyczajona już do widoku ciała Yunho, bo często tu przychodzimy razem, ale Changmina takiego jeszcze nigdy nie widziałam. Wskoczył do wody, a ja zaraz za nim… musiałam ochłonąć. Przepłynęłam pięć długości basenu i zatrzymałam się by odpocząć. Changmin pływał dalej, był wytrwały i silny, jak Yunho. Z resztą oni wszyscy są silni i wysportowani, znajdowałyśmy się w środku prawdziwego raju.
- Dobra jesteś – powiedział, gdy zatrzymał się koło mnie.
- No coś ty… ja nie umiem zbyt dobrze pływać, to nie dla mnie - odpowiedziałam.
Changmin zaśmiał się – Powinnaś używać małych płetw.
- Płetw? Żeby wszyscy mieli ubaw? – zapytałam nie patrząc mu w oczy.
- Dlaczego? Ja też ich czasem używam. Przyśpieszają i ułatwiają pływanie. Spróbuj kiedyś – powiedział i zanurzył się by płynąć dalej.
Przepłynęłam jeszcze 3 długości i poszłam na saunę. Zegar w saunie wskazywał na 6 rano. Dopiero teraz poczułam zmęczenie.
Do sauny niespodziewanie weszła Urumi.
- O, a co ty tu robisz? – spytałam zdziwiona.
- No ja codziennie przychodzę rano. Poza tym, jakoś dzisiaj nie mogłam spać całą noc. A ty od której tu jesteś? – zapytała.
- No ja to samo… od 4. Przyszłam z Changminem, spotkałam go w kuchni – powiedziałam.
- A no właśnie go mijałam. Mówił, że idzie się przekimać – powiedziała Urumi.
Posiedziałam w saunie 20 minut i też udałam się do sypialni. Pływanie i nieprzespana noc dały się we znaki. Padłam na łóżko i zasnęłam od razu.
Koło 11 Urumi, Sinn, Baka i Jae zaczęli rządzić w kuchni. Chcieli przygotować wszystko na imprezę. Jae udawał szefa kuchni, a dziewczyny się z niego śmiały.
- Sinn pokroisz dla mnie paprykę i cebulę? – zapytał mrużąc seksownie te swoje wielkie oczy.
- A niby czemu nie możesz sam pokroić? Zawsze ją wykorzystujesz – odpowiedziała mu Baka.
- Baka daj spokój, przecież mogę pokroić, to nie problem. I tak razem gotujemy – powiedziała Sinn.
- Baka weź daj mi cebulę, ja pokroję – powiedziała Urumi – a Sinn niech pokroi tą paprykę.
- Nadskakujecie mu… idę stąd – Baka wyszła wkurzona.
- Co ją ugryzło? – spytał Yoochun, który wszedł właśnie do kuchni – Urumi co ty robisz? Przecież już płaczesz… ehhh daj to kobieto – Yoochun zabrał jej nóż i zaczął sam kroić cebulę. Robił to z niezwykłą zręcznością.
- Zabrał mi…- Urumi zrobiła zawiedzioną minkę, ale serce mocniej jej zabiło, kiedy Yoochun pokazał swoją troskę - Dobra Sinn daj pomogę ci z papryką – powiedziała.
- W każdym razie nie wiem o co Bace chodzi, ciągle się złości na mnie i jest niemiła – mówił Jae, który mieszał coś w wielkim garnku.
- Nie przejmuj się, przejdzie jej – powiedziała Sinn.
- Ejj zmieńmy temat, po co ludzie mają oglądać jakieś sceny i wywody. Jae robisz ciasto? Chetnie zjem, te z kremem co zawsze – powiedział Yoochun.
- Tak, zrobię– uśmiech Jae był przesłodki, Sinn uwielbiała, kiedy on tak przesłodko się uśmiechał.

Baka po wyjściu z kuchni siedziała samotnie na huśtawce i grzebała butem w piasku. Była okropnie zła na Jae. Mimo, że do tej pory był jej biasem, to zawiodła ją jego osobowość. Wkurzało ją też to, że Sinn jest tak uległa w stosunku do niego. Martwiła się o przyjaciółkę. W tym momencie nie obchodziła ją już uroda Jae. Chciała by się zmienił.
Zasmuconą Bakę zauważył Yunho, który wracał właśnie z porannego joggingu.
- Yo, a ty co tak siedzisz sama? Mieliście gotować, czy nie? Ja idę zaraz pomagać Junsu ustawiać karaoke, razem z Genki przystraja salę – wysapał Yunho i klapnął na huśtawkę obok Baki.
- On ją wykorzystuje, nie mogę na to patrzeć – mówiła Baka.
- Ale kto, kogo? Aaaa…. Mówisz o Jae i Sinn… no tak mogłem się domyślić – odparł Yunho.
- Nie mogę patrzeć jak ona spełnia każdy jego rozkaz, wkurza mnie to! – ciągnęła dalej.
- Nie wiem czy to rozkazy, może trochę źle to odbierasz – odparł Yunho.
- Nie widzisz tego… Yunho skąd możesz wiedzieć skoro wcale z nim nie gadasz nawet – powiedziała.
- Racja… nie rozmawiam… ja też mam problem z Jae – Yunho spuścił głowę – Ale damy radę, zobaczysz, on nie jest zły – uśmiechnął się do niej i poklepał po głowie – Głowa do góry kochana, będzie dobrze – wstał i podał jej dłoń - Chodź pomożemy dla Junsu.
Wstali i oboje udali się do jadalni, która miała być dziś naszą dyskoteką.
Junsu, Genki, TOP i Tsukusz przygotowywali salę. Wszystko było już prawie gotowe. Porozwieszali oświetlenie, głośniki, rozstawili stoliki, postawili barek.
-Waaa, ale się postaraliście. A gdzie reszta? – spytał Yunho.
- Lusia, Mimi Big Bangi i reszta wybierają repertuar, Joong Ki jakieś płyty nam wysłał łaskawie. Mają też przynieść alkohol i wstawić do lodówki – poinformowała Genki.
- A gdzie Sakura i Changmin? – zapytał.
- A tego to nikt nie wie – powiedziała Tsukusz.
- Dobra to idę ich poszukać – odparł.
Miałam dziwny sen. Był wiek chyba jakiś XVII i porwał mnie pirat, którym był Changmin. Yunho mnie ratował, ale nie udało mu się, załoga Changmina wrzuciła go do morza na samym środku oceanu. Strasznie krzyczałam i płakałam, błagałam Changmina żeby go oszczędził, ale ten uśmiechał się tylko szyderczo. Miał okropną minę, nie jak ten słodki Changminek, którego znam. Potem nagle znalazłam się w sypialni jakiegoś pałacu. Leżałam na łóżku w ciężkiej sukni, a obok mnie leżał jakiś mężczyzna. Był przystojny, miał ładne oczy, ale nie wiem jaką dokładnie miał twarz. Mężczyzna wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po pliczku. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam przed sobą twarz Yunho. Tylko to już nie był sen. Leżał na moim łóżku, głaskał mnie po twarzy i uśmiechał się łagodnie.
- Ładnie dzisiaj poleniuchowałaś. Wszyscy coś robią, a ty sobie śpisz w najlepsze – mówił szeptem.
- Przepraszam, nie spałam całą noc – odpowiedziałam po czym wstałam gwałtownie.
Ta sytuacja wydała mi się bardzo niezręczna. Leżałam na łóżku z Yunho i miałam na sobie tylko piżamę. Wydaje mi się, że moja twarz zapłonęła ze wstydu.
Yunho zaśmiał się - Dobrze, dobrze już idę, nie musisz się tak chować. Przyszedłem tylko zobaczyć, czy nic ci nie jest, bo nie widziałem cię od rana. Martwiłem się – tłumaczył Yunho.
- Przepraszam. Wezmę prysznic i zejdę wam pomóc – odparłam nadal nie patrząc na niego.
- To ja już pójdę na dół – wstał z łóżka, uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
Serce biło mi jak szalone. Z drugiej strony chciałam zapaść się pod ziemię. Widział mnie taką roztrzepaną i bez makijażu. Co za wstyd.
Moja pomoc okazała się jednak zbędną, bo zanim się wyszykowałam, to wszystko było już gotowe. Nie widziałam jednak nigdzie Changmina. Ten to ma zdrowie do spania. W każdym razie impreza miała niedługo się zacząć więc poszłam się przebrać w coś wieczorowego. W ostateczności wybrałam czarne, dopasowane spodnie i fioletową bluzkę na ramiączka z cekinami. Włosy trochę podkręciłam, nałożyłam łagodny makijaż i prysnęłam się perfumami La Coste.
Nagle weszła do mojego pokoju Urumi.
- O siema, co tam? – zapytałam nakładając róż do policzków przed lustrem mojej toaletki.
- Saku… dobrze wyglądam? – zapytała niepewnie Urumi.
- Eee… no… dobrze a co? – zdziwiło mnie jej pytanie.
- No, ale popatrz dokładnie – odwróciłam się w jej stronę. Miała na sobie dopasowaną tunikę, która podkreślała jej wcięcie w talii oraz dekolt. Włosy miała spięte w ładnego koka, a niektóre pasma spływały jej po szyi i twarzy. Założyła także buty na wysokiej szpilce, dzięki której miała chyba 180cm wzrostu. Wyglądała olśniewająco.
- O ja…. Urumi… wyglądasz nieziemsko – podsumowałam.
- Weź bo… nie wiem sama… chyba zaraz się przebiorę – załamała się.
- Ale że o co ci chodzi? Przecież wyglądasz zawaliście, jak z telewizji – tłumaczyłam jej – Poza tym, to tylko impreza.
- No właśnie nie… chciałam dzisiaj szczególnie dobrze wyglądać. Bo widzisz… Chodzi o… - Urumi mówiła nieśmiało.
Roześmiałam się - Yoochun? Ha! Chodzi o Yoochuna na bank! Kręcicie ze sobą! Widziałam was nie raz razem. Mam rację? – dopytywałam się.
- No… coś tak jakby… W każdym razie chcę, żeby to ruszyło. Nie wiem czy on mnie traktuje jak koleżankę czy…. – mówiła Urumi.
- No w każdym razie wyglądasz świetnie więc będzie dobrze – powiedziałam – Dobra chodźmy na dół, już pewnie siedzą tam.
Na dole faktycznie było już kilka osób. Przy stole siedział Changmin i zajadał się ciastem Jae. Junsu, GD, TOP i Genki stali przy DJce. A Yoochun z Yunho opierali się o bar i nalewali sobie drinki. Yoochun na widok Urumi zrobił mocno zaskoczoną minę i uśmiechnął się szeroko. Wziął dwie szklanki z drinkami i podał jedną Urumi witając się z nią pocałunkiem w policzek.
- Wyglądasz oszałamiająco – szepnął jej do ucha – Usiądziemy?
Urumi i Yoochun usiedli do jednego ze stolików. Ja podeszłam do Yunho i pozwoliłam mu nalać sobie drinka.
- Pięknie wyglądasz – powiedział.
- Dziękuję, ty też – a faktycznie wyglądał nieziemsko. Miał na sobie jasny garnitur i ciemną koszulę.
Do Sali weszła Sinn pod ramię z Jae. Oboje wyglądali pięknie. Długie loki Sinn spływały jej delikatnie na ramiona. Jae spojrzał w naszą stronę i skinął głową. Yunho jednak udawał, że nie zauważył jego wejścia. Oboje zajęli miejsce przy stoliku, gdzie siedział Daesung i SeungRi.
- Yunho nie wiem co między wami się wydarzyło, ale jest to niepokojące – powiedziałam w pewnym momencie.
- Zatańczymy? – Yunho zmienił temat.
W tle leciało „Bolero” więc zaczęliśmy z Yunho tańczyć do niego coś w stylu walca. Idealnie prowadził. Czułam się tak, jakbym umiała tańczyć. Gdy były zwolnienia, odchylał mnie delikatnie do tyłu i w dół, wtedy patrzył mi tak głęboko w oczy. Nie miałam pytań…
Dołączyli do nas Yoochun i Urumi, którzy od wejścia na imprezę, nie widzieli świata poza sobą.
Impreza przebiegała w wesołym klimacie. Wszyscy dobrze się bawili. GD i TOP zagrali kilka imprezowych kawałków ze swojej płyty. Wszyscy bawili się wtedy na parkiecie. Genki piszczała, jakby była na koncercie. Widać było, że zbliżyli się z Topem do siebie. Yunho i Jae bawili się dość daleko od siebie więc nie było czuć napięcia panującego między nimi. Jednak koło 2 w nocy, gdy wszyscy bawili się przy karaoke, Jae zaczął bardzo głośno dawać znać o swojej obecności. Sinn próbowała go trochę uspokoić, ale na darmo.
- Sinn moja ukochana!!! Śpij dzisiaj u mnie w pokoju, dobrze?? – krzyczał na pół sali.
- Jae uspokój się, ciszej, ludzie to oglądają – uspakajała go Sinn.
- Co mnie obchodzą ludzie!!! Mam to gdzieś!! Wszystkich mam gdzieś, słyszycie?? – krzyczał.
- O co ci chodzi człowieku, nie możesz iść po prostu spać, jak jesteś taki nawalony? – darła się na niego Baka ze stolika obok.
- Czego się drzesz? Słyszę cię!! Z resztą nie mów do mnie! Nikt mnie nie rozumie! Sinn idziemy do sypialni – wstał i zaczął ciągnąć Sinn za sobą za rękę.
- Zostaw ją – nagle koło nich pojawił się Yunho, który odepchnął Jae od Sinn.
- Bo co? Kto ci kazał się wtrącać? – próbował złapać ją ponownie, ale Yunho popchnął go mocno, tak, że Jae prawie się przewrócił – Odbiło ci? – powiedział.
Jae podszedł do Yunho i uderzył go pięścią w twarz. Yunho odwrócił twarz w jego stronę, milczał przez chwilę, z jego nosa spływała krew. Wszyscy na sali zamarli. Sinn stała jak wryta, w jej oczach pojawiły się łzy.
- Zadowolony jesteś z siebie teraz? - zapytał Yunho – Jeśli tak to idź do siebie i oszczędź nam wstydu, bo już dość dzisiaj pokazałeś.
- Jasne, że pójdę. Nie mam zamiaru dłużej na ciebie patrzeć. Jesteś do bani Yunho, do bani! – odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na zamykające się za Jae drzwi. Ja podeszłam do Yunho z chusteczką i wytarłam mu krwawiący noc. Baka posadziła Sinn na krześle i przytuliła ją mocno.
- Nie martw się on jest idiotą, poza tym był pijany – pocieszała ją Baka.
- Nic nie wiesz… - zaczęła strasznie płakać.
- Nie wiem co się dzieje z Jae – powiedział TOP do Genki.
- Ja też. Jestem w szoku normalnie. Kurde no, a miała być taka fajna impreza. Już niedługo wychodzicie stąd i… - Genki spuściła smutnie głowę.
- He, He, nie martw się mała, jeszcze nie raz się pobawimy razem. Jak skończycie ten program to umówimy się na randkę, co ty na to? – powiedział TOP.
- Naprawdę? Chcesz iść ze mną na randkę? Ale się cieszę! – Genki rzuciła mu się na szyję. Oboje byli już po kilku piwach więc zaczęli okazywać sobie uczucia tańcząc do „Haru, haru”.
- Yoochun proszę… nie dajmy sobie zepsuć wieczoru przez ten incydent – mówiła Urumi do zasmuconego Yoochun.
- Nawet nie wiesz jak mi ciężko, kiedy widzę takie coś – mówił ze spuszczoną głową.
- Rozumiem… przepraszam… - Urumi posmutniała.
- Nie… nie to miałem na myśli – Yoochun złapał Urumi za dłonie – Masz rację, powinniśmy kontynuować dobrą zabawę. Junsu włącz coś żywszego! Zwróćmy życie temu grobowcowi! – krzyknął Yoochun do Junsu – O „Superstar” idziemy tańczyć kochana – Yoochun pomógł Urumi wstać i poszli na parkiet.
Wszyscy kontynuowali dobrą zabawę, ale Yunho siedział skulony na krześle. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Saku, my idziemy spać… nie mamy ochoty na zabawę – powiedziała Baka i wyszły razem z Sinn.
- Yunho… chcesz się przejść? – zaproponowałam.
- Tak… chętnie – wziął mnie za rękę i poszliśmy na nasze ulubione huśtawki.
Na początku milczeliśmy. Yunho wpatrywał się ślepo w gwiazdy. Noc była piękna i ciepła. Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam głęboko oddychać. Potem zdjęłam buty i rozhuśtałam się mocno. Yunho spojrzał w moją stronę. Uśmiechałam się do niego.
- Dalej, spróbuj, zróbmy zawody, kto wyżej – zaproponowałam.
Yunho zaczął się huśtać, ale spoglądał na mnie jeszcze beznamiętnie.
- Łaaaa, jestem wyżej. Oppa jesteś za wysoki, nigdy nie będziesz wyżej ode mnie – starałam się żartować.
- Heh, racja. Nie dorównam ci – starał się, ale był za ciężki.
- Oppa zwolnijmy, bo się połamie huśtawka – zwolniliśmy trochę – Oppa spróbuj teraz odchylić tułów do tyłu i wyprostować nogi, patrz w niebo, o tak.
- Łaaaa, ale motyle w żołądku – Yunho uśmiechnął się w tej dziwnej pozycji.
- Tak, szczególnie mocno trzepoczą w żołądku jak próbujesz się podnieść, spróbuj – powiedziałam.
- Łaaaa, faktycznie – w końcu się uśmiechał.
Zatrzymałam się i usiadłam okrakiem na huśtawkę, patrząc w jego stronę.
- Takie motyle mam w żołądku za każdym razem gdy jesteśmy blisko siebie… - wyznałam.
Yunho zatrzymał swoją huśtawkę. Także usiadł okrakiem. Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem i pociągnął za łańcuch mojej huśtawki przybliżając mnie w swoją stronę. Przysunął się bliżej, nasze twarze były tak blisko. W tym momencie Yunho złożył na moim ustach pocałunek. Nie wiem co wtedy czułam, było mi gorąco i słabo. Pragnęłam by ta chwila trwała już zawsze. Yunho przytulił się do mnie i szepnął – Nigdy mnie nie opuszczaj.

czwartek, 17 listopada 2011

Maze cz. 1 [+18]


Jest to pierwsza część opowiadania. Nie jest ona jednak wymyślona - opisałam tutaj swój sen. Wiadomo, że musiałam pewne rzeczy zmyślić, by zachować jakiś sens. Jednak większość scen to nic innego, jak moja działająca wyobraźnia podczas snu - niestety nie mam na nią żadnego wpływu. Może wydawać się też trochę chaotyczny. 
Jeśli w ficku znajdziecie sprzeczne elementy, bądź coś, co może być niejasne, pamiętajcie, że to mi się śniło, więc to całkiem normalne.


W rolach głównych: 
Sinnyeom & Yunho 
W pozostałych rolach: 
Jaejoong, Bakanishi [Sylwia], Genki [Monika] i Junsu. 




***


Gdzieś na oceanie - nie mam pojęcia na którym, na jachcie - nie mam pojęcia na jakim, odbywało się przyjęcie - nie mam pojęcia, z jakiej okazji. Wszyscy byli ubrani na biało, bądź czarno. Siedziałam sobie na podłużnej, skórzanej kanapie, stojącej pod ścianą w wielkiej sali, gdzie znajdowali się wszyscy ludzie. Koło mnie siedziała Baka, tylko wyglądała zupełnie inaczej, niż ona. Jej długie, blond włosy związane w dokładny koczek, a miała na sobie białą, zwiewną sukienkę. Pod drugiej stronie była Genki. Wyglądała zupełnie tak, jak w rzeczywistości. Ubrana była podobnie, jak ja - w małą czarną. Siedziałyśmy we trzy kompletnie niezainteresowane tym, co się tam działo.
- Gorąco... Nie chcę mi się tu siedzieć - odparła Genki wachlując sobie ręką. - Powinnam zadzwonić do TOPa?
- Monika, lepiej przynieś nam poncz - nakazała jej Baka. Ta przewróciła tylko oczami, odgryzła się nam, po czym wstała, a my zostałyśmy same.
Na sali było potwornie nudno. Wszyscy stali i rozmawiali między sobą w bardzo podniosłym tonie. Muzyka jeszcze bardziej pogarszała atmosferę.
Nagle drzwi do sali otworzyły się i weszło pięć osób. Pięciu mężczyzn. Spojrzałyśmy na siebie z Baką, jednak to było dla nas takie naturalne, że Dong Bang Shin Ki pojawili się na tej imprezie.
- Idziemy pod scenę? - zagadnęłam obojętnie. Nie wiem skąd, ale wiedziałam w podświadomości, że mają zaraz gdzieś tu wystąpić.
- Nie chce mi się - ziewnęła Sylwia. Co akurat było do niej podobne. (xD)
Chłopaki wystąpili z 'Break Out', po czym zeszli ze sceny i wmieszali się w tłum.
Nie minęło nawet pięć minut, kiedy pomiędzy mną, a Bakę wepchnął się Jaejoong, natomiast po mojej prawej stronie zasiadł Yunho. Zrobili to w niezwykle królewski sposób.
Jaejoong starał się rozmawiać jednocześnie ze mną i z Sylwią. Yunho natomiast trzymał rękę na oparciu za mną i nie odrywał wzroku od mojej twarzy. Po pewnym czasie zaczął bawić się moim loczkiem, opadającym mi na ramiona. Nie odzywał się w ogóle.
Genki wróciła, ciągnąc za sobą Junsu. Usiedli sobie obok U-know.
Śmiali się i żartowali głośno. Ten jednak nadal nie drgnął, by chociaż spojrzeć w ich stronę.
- Jak podobał się występ? - w końcu otworzył usta, jednak nadal czułam się skrępowana i wstydziłam się spojrzeć mu w oczy.
- B-bardzo - zająknęłam się. Spojrzałam w końcu na niego. Uśmiechnął się szeroko.
- To się cieszę. Martwiłem się, że coś pójdzie nie tak. A nie chciałbym się zbłaźnić przed tobą...
Coś było w jego oczach. Smutek, radość, a może jedno i drugie? Nie potrafiłam tego odgadnąć. Poczułam się, jakbym coś dla niego znaczyła. Poczułam, jakbym znała go już szmat czasu, mimo iż w podświadomości wiedziałam, że rozmawiam z nim pierwszy raz w życiu. Wydawało mi się, że miałam mnóstwo wspomnień z nim związanych.
- Zakończymy to niedługo, nie martw się.
To były słowa, które jak piorun, powędrowały do mojej głowy. Zadawałam sobie pytanie "CO?", "CO MAMY SKOŃCZYĆ?". Czy coś nas łączyło? Wszystko było zupełnie niejasne.
- Wiem, że pewnego dnia mi przebaczysz wszystko. Przepraszam, że to tak bardzo wpłynęło na twoje życie. Jesteś jeszcze młoda, szybko zapomnisz o tym.
Po raz kolejny to, co powiedział uderzyło mnie. Tym razem w serce. Poczułam nagle, jakbym w ostatnim czasie została przez niego zraniona. Nie znałam przyczyny, jednak zdawałam sobie sprawę, że coś się stało.
Jakaś część mnie kazała mi zgrywać obojętną na jego wyznania, chłodną i dumną kobietę.
- Takie rzeczy się zdarzają w naszym świecie - odpowiedziałam więc to, co nakazywał mi rozum.
W tym samym momencie poczułam na sobie ostre spojrzenie Jaejoonga.
Również na niego spojrzałam.
Miał grymas złości i ukrywanego bólu na twarzy. Nie miałam pojęcia, co tu się dzieje. Czułam, jakbym nie pamiętała pewnej ważnej rzeczy. Coś, co miało dla mnie wielkie znaczenie.
- Póki co, udawajmy chociaż tutaj, że jesteśmy świetną parą. Nie chcemy przecież plotek. Ci z gry tym bardziej. - Yunho uniósł jedną brew.
- Oczywiście - odparłam, uśmiechając się sztucznie do ludzi naprzeciwko, osentacyjnie nas obgadujących.
Byłam dziewczyną Yunho. Prawdopodobnie udawaną. Ale byłam.
- Nasza ukochana para! - zawołał pewien reporter, podchodząc pod nas. - Czy mogę prosić o jeden romantyczny pocałunek do obiektywu?
Yunho poczuł chyba szturchnięcie w bok ze strony Junsu, bo skrzywił się nieznacznie.
Spojrzał na mnie pytająco. Odpowiedziałam mu na pozór słodkim mrugnięciem, co miało oznaczać zgodę.
Domyślił się tego i pocałował mnie. Poczułam gorąco jego ust na moich. Pocałunek był krótki, ale ciężko było mi po nim normalnie myśleć.
Patrzyłam nadal na jego usta. Nasze twarze były blisko siebie. Oddychał ciężko i również nie odwracał wzroku ode mnie. Położył rękę na moim policzku. Poczułam napływające gorąco do twarzy. Odsunęłam się, żeby zaczerpnąć oddechu. Wtedy znów dostrzegłam na sobie spojrzenie Jaejoonga. Byłam kompletnie rozdarta. Nie kochałam żadnego - albo kochałam obu. Odkryłam, że targają mną uczucia przeróżne - od złości, po spokój, od chęci zrobienia czegoś szalonego, po opanowanie, od radości po smutek.
- Jae, pójdziemy się przejść? - usłyszałam głos Baki.
- Ta.. Chodźmy - uśmiechnął się do niej i wyszli, nie oglądając się za siebie.
- Czemu w ogóle dzisiaj przyszłaś? Myślałem, że nie chcesz mnie znać - Yunho nie opierał już swojej ręki za moimi plecami, a jedynie popijał poncz i rozglądał się po sali.
- Najwidoczniej nadal chcę.
Zdałam sobie sprawę, że przyszłam tu właśnie dla niego.
Zaśmiał się i zrobił potwornie pociągającą minę.
- To silniejsze od ciebie, co?
Próbowałam skarcić go wzrokiem, jednak nie udało mi się, bo wziął moją dłoń i wplótł swoje palce między moje.
- Czegoś takiego nie da się odepchnąć od tak. Kiedy już to się skończy, to zostanie ci masa świetnych wspomnieć. Przyznaj.
Wzruszyłam ramionami. Najbardziej męczył mnie fakt, że żadnych z tych wspomnień tak naprawdę nie potrafiłam do siebie przywołać. Ze wszystkich sił próbowałam powstrzymać łzy, napływające do oczu. Tak, jakby wykasowano mi pamięć. Bezradność była najgorsza.
- Przecież jesteś silną kobietą - powiedział cicho, nie patrząc na mnie. - Znacznie silniejszą ode mnie.
Wstał i już zamierzał opuścić mnie, kiedy nagle w głośnikach rozległ się głos jakiegoś mężczyzny:
- Wszyscy proszeni są o natychmiastowe udanie się do apartamentów. Prawdopodobnie na wolności znajduje się niebezpieczny, jadowity wąż. Proszę udać się do pokojów i zamknąć szczelnie drzwi.
Ciarki przeszły mnie na myśl o długim, obślizgłym, jadowitym wężu, snującym się gdzieś po pokładzie.
Junsu zniknął natychmiast gdzieś z Genki.
Yunho, nie zastanawiając się ani chwili, złapał mnie za rękę i pobiegliśmy po schodach, prowadzących na górę. Nie spytałam nawet, dokąd zmierzamy. To było dla mnie oczywiste. Czułam się trochę, jak na Titanicu (xD).
Trafiliśmy do wielkiego, ekskluzywnego apartamentu, który zapewne był teraz zajmowany przez niego.
Na kremowych ścianach znajdowały się eleganckie zdobienia, po prawej stronie stał malutki stolik i krzesła, również zdobione w bardzo ciekawy sposób. Po drugiej stronie był łuk prowadzący prawdopodobnie do sypialni, widniało tam też wejście do garderoby.
Jednak pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to wielkie okna, z których rozpościerał się niezwykle przepiękny widok zachodzącego słońca nad taflą oceanu. Było to tak piękne, że nie potrafiłam oderwać od tego wzroku.
- Też nie mogę uwierzyć, że może istnieć coś tak pięknego... - powiedział cicho, by nie psuć chwili.
Poczułam, jak staje za mną i kładzie ręce na moich biodrach. Nie poruszyłam się. Przez chwilę staliśmy bez słów, patrząc w to samo miejsce.
- Wiem, że nie mam do ciebie żadnych praw. Wiem, że to tylko gra. Mimo to, ciężko po tak długim czasie się nie przywiązać. Więc na chwilę obecną mam gdzieś to, że nie mam do ciebie żadnych praw - wyszeptał mi do ucha, przesuwając swoje ręce na mój brzuch i obejmując mnie w pasie. Po chwili poczułam jego twarz na swoim ramieniu.
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie. Był tak piękny, tak szlachetny. Jak wszyscy z DBSK, z resztą. Jego uroda była jedyna w swoim rodzaju. W dodatku biło od niego to wielkie ciepło, które dosięgło także i mojego serca.
- Myślę, że też mam to gdzieś - odpowiedziałam krótko.
Pocałował mnie kilka razy w kark. Poczułam gorący prąd porażający moje ciało. Przekręcił mnie twarzą do siebie. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, próbowaliśmy wzajemnie odgadnąć swoje uczucia. Kiedy już je poznaliśmy, pocałowałam go delikatnie w usta. Odpłacił się tym samym. Zaczęliśmy się całować już mniej delikatnie, Yunho przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie i trzymał moją twarz w dłoniach, które powędrowały na ramiona, ręce, aż dotarły znów do bioder. Przybliżył je do swoich.
Zupełnie odpłynęłam, czułam, jakbym znalazła się w innym świecie, w miejscu, w którym jeszcze nigdy nie byłam.
Nieopodal nas stała toaletka, na której mnie posadził. Całowaliśmy się namiętnie, nie odrywając naszych ust, jakby z obawy przed tym, że mogłyby się już nie połączyć. Nie chcieliśmy psuć tej magii. Poczułam, jakbym wyznała mu miłość, bez mówienia tego. Wiedziałam, że już wie o tym. Wyczytał to wtedy w moich oczach. Nie czułam się już jednak skrępowana. Chciałam go. Chciałam go teraz tylko dla siebie.
Nagle zrobił to - oderwał swoje usta. Tylko po to, żeby spojrzeć mi w oczy, zsunąć z szafki, odwrócić delikatnie tyłem do siebie i rozpiąć zamek w mojej sukience, która opadła na podłogę. Jakimś cudem zobaczyłam, że stoję przed lustrem, widziałam więc jego twarz. Była jednocześnie spokojna, wyrażająca szczęście, jak i niespokojna, rządna tego, co się miało stać.
Później ponownie stałam przodem do niego, całował mnie po szyi. Ja byłam w samej bieliźnie, więc i on nie mógł pozostać gorszy - zaczęłam rozwiązywać mu krawat i rozpinać koszulę, po czym zupełnie ściągnęłam ją z niego. Od razu pożałowałam, że to zrobiłam... Moim oczom ukazała się idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa oraz silne, robiące wrażenie ramiona, którymi mnie otoczył.
Uśmiechnął się do mnie trochę nieprzytomnie, po czym wziął na ręce i zaniósł do sypialni. Odpływałam, kiedy czułam na sobie te silne umięśnione ramiona. To było coś niepowtarzalnego.
- Nie mów, że nigdy nie chciałaś sprawdzić, jakim jestem kochankiem - odparł, kiedy niósł mnie.
Nie odpowiedziałam nic - nie byłam w stanie. Czułam się, jakbym była naćpana, upita lub coś takiego. Nie myślałam logicznie, nie potrafiłam nawet we właściwy sposób przetworzyć sobie jego słów w głowie.
Położył mnie na łóżku i podparł się rękoma nade mną. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w usta. Następnie położył się koło mnie. Zobaczyłam, że zdążył już zdjąć ze mnie stanik, nawet nie byłam tego świadoma, kiedy to zrobił. Całował moje piersi i dotykał mojego ciała, a ja niemalże zupełnie odpłynęłam. Wędrował ustami od mojego nosa, przez brodę, szyję, obojczyki, piersi, klatkę piersiową, aż zatrzymał się na pępku. Spojrzał na mnie i wrócił z powrotem do mojej twarzy. Wodził nosem po moich włosach. Był bardzo blisko, bardzo delikatny i namiętny zarazem. Czułam na sobie jego rozpalone ciało. Lewą rękę położył na moim brzuchu, po czym zszedł niżej i delikatnym ruchem włożył we mnie swoje dwa palce. Poczułam wszędzie dreszcze, w każdym zakątku ciała. Yunho całował mnie namiętnie w usta. Chciał chyba, bym zupełnie straciła rozum. Tak, z pewnością to miał na celu.
Wbijałam się paznokciami w jego ramiona, które wydawały się jeszcze bardziej pociągające, niż kiedykolwiek wcześniej. Przylgnęłam do niego blisko i czułam, że jest z siebie zadowolony. Że podoba mu się to, co ze mną się dzieje. Przekręciłam się na bok i poczułam nogą, jak jego członek staje się twardszy i większy. Zdałam sobie sprawę, jak silne jest nasze pożądanie - wybuchło nagle, niczym wulkan. Od kiedy ono wzrastało? Kiedy to się zaczęło? Od jak dawna pragnęłam go w taki sposób? A on mnie?
Ehh, po co zastanawiać się nad tym w takiej chwili.
Przyjemność, jaką mi sprawił rosła z każdą sekundą. Kiedy już niemalże szczytowałam, wyjął palce i pocałował mnie mocno jeszcze raz. Zrobił to specjalnie.
W jego oczach widziałam płomienie, spojrzenie aż raziło. Mimo to pragnęłam utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Chciałam, by w moich oczach zobaczył to samo.
Wziął do ust najpierw jeden mój sutek, okrążył go językiem, po czym zrobił to samo z drugim.
Następnie przekręcił się w taki sposób, że znajdował się nade mną. Nie czekając na jego ruch, rozpięłam mu pasek i zsunęłam w dół jego spodnie oraz bokserki. Pozbył się ich z zadziwiającą gracją. Widać było, że śpieszy się, że nie chce stracić żadnej chwili. Przy okazji szybkim ruchem ściągnął ze mnie resztki bielizny. Wtedy niemalże rzucił się na mnie. Jego członek od razu trafił we właściwe miejsce i wszedł we mnie, a ja wydałam z siebie cichy jęk. Z jego ust wydobyło się seksowne westchnięcie, kiedy chodził we mnie powoli. Prąd poraził całe moje ciało. To uczucie było nie do opisania. Z prostych rąk, Yunho zszedł na łokcie i teraz stykaliśmy się całymi ciałami. Jego członek był tak duży, że mimo, iż wchodził we mnie lekko i delikatnie, czułam wielką rozkosz. Patrzyłam mu ciągle w oczy i dawałam znać wzrokiem, że chcę więcej. Czułam na sobie jego wspaniałe, umięśnione ciało, które aż parzyło w dotyku.
- Jeśli cię zaboli, od razu powiedz, nie chcę cię zranić - wyszeptał, przyglądając się mojej twarzy.
Nawet w takiej chwili, pokazywał swoje dobre serce.
- Jest bardziej, niż w porządku - wydusiłam z siebie, między tymi wszystkimi ciężkimi oddechami.
Uśmiechnął się, po czym nieco przyśpieszył tempo. Jego członek penetrował mnie już szybciej i niemalże do końca. Wbijałam się paznokciami w jego plecy, prawdopodobnie zrobiłam tam mnóstwo czerwonych smug, z którym później będzie musiał się tłumaczyć chłopakom. Zdałam sobie sprawę, że nie mieliśmy zabezpieczenia. Jednak w moim śnie nie miało to dla mnie jakiegoś szczególnego znaczenia.
Pokój wirował, nie istniała żadna przestrzeń, prócz tej niewielkiej, jaka dzieliła nasze złączone ciała. Przed oczami zaczęły mi się pojawiać obrazy. Urywki wspomnieć. Ja i Yunho. Pierwsze spotkanie - jego zagubiony wyraz twarzy. Moja wymiana spojrzeń z Jaejoongiem. Coś było nie tak. Coś o czym zupełnie nie pamiętałam.
Teraz jednak nie obchodziło mnie zupełnie nic. Czas się zatrzymał. Mimo, iż miałam w podświadomości, że była mroźna zima na zewnątrz, bo pokoju wlewało się gorące powietrze, jak w lecie.
Yunho był mężczyzną, który wiedział, czego chce.
Wszedł we mnie kilka razy aż do samego końca, co sprawiło, że wygięłam się, a on podtrzymywał mnie na linii żeber. Wydał z siebie cichy jęk, był już cały spocony, rozpalony, jego wzrok nieprzytomny. Czułam go w sobie, czułam, że kochałam się z jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn w Azji. Czułam, że już kiedyś przeżywałam coś podobnego, a jednak zupełnie innego. Jego silne ręce podniosły mnie i zmieniliśmy pozycję. Tym razem on siedział na brzegu łóżka, a ja na nim. Odczekał chwilę - by popatrzeć na mnie, przyjrzeć się dokładnie każdemu szczegółowi mojej twarzy, pocałować mnie kilka razy bardzo namiętnie, dotknąć moich ramion, dłoni, brzucha i ud, pobawić się moimi loczkami - po czym wszedł we mnie z lekką agresją. To było jeszcze przyjemniejsze, niż wcześniej. Tym razem penetrował mnie bardziej intensywnie, byliśmy jeszcze bliżej siebie, tworzyliśmy jedność. Yunho mocno trzymał mnie, próbując kontrolować moje ruchy, przyśpieszyć je. Oczywiście zrobiłam to. Całował mnie po szyi i piersiach. Czułam, że długo już nie wytrzymam. Zrobił groźną z pożądania minę, a ja wymiękłam. Zobaczył, że przeżywam orgazm, dlatego też postarał się jeszcze bardziej. Wtedy już doznałam takich wrażeń, jak nigdy przedtem. Yuhno zwolnił tempo i dał mi cieszyć się tym, co właśnie odczuwałam.
Obiecałam sobie w tej samej chwili, że chcę się z nim tym podzielić. Że chcę, by też to poczuł. Spojrzałam na jego usta i pocałowałam je. Natychmiast poczułam w buzi jego język. Wiedziałam, że musi poczuć to też. Dlatego popchnęłam go tak, by opadł na łóżko. Uśmiechnął się do mnie znacząco. Usiadłam na nim i zaczęłam poruszać się coraz szybciej. Wiedziałam, że chce więcej - mówiły mi to jego ręce, sterujące moimi biodrami. Czułam, jakby jego członek pulsował we mnie, jakby ciągle wzrastał, jakby nagle stał się twardszy, niż wcześniej. Wiedziałam, że to już blisko - zacisnął mocno oczy i ręce, znajdujące się tym razem na moich udach, przytrzymał swojego członka jak najgłębiej we mnie przez dłuższą chwilę.
Miałam rację.
Kiedy doszedł, wydał z siebie głuchy jęk.
Otworzył oczy. Oddychał ciężko. Widziałam, jak jego źrenica wracają do normalnych rozmiarów.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech tryumfu i spełnienia. A także radości, że mógł sprawić przyjemność nam obojgu. Przez chwilę leżał bezwładnie, patrząc mi w oczy. Później podniósł się i pocałował mnie delikatnie w usta, przytulił się do mnie i siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. Poczułam się potwornie zmęczona. Wyczuł do chyba w moim wciąż drżącym ciele, bo położył mnie na łóżku i po chwili sam usadowił się na nim. Przykrył nas kołdrą i długo już leżeliśmy patrząc sobie w oczy i trzymając się za ręce. Żadne z nas nie miało chyba nic więcej do powiedzenia. Yunho wyglądał tak pięknie, tak niewinnie.
- Totalny odlot - westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Leżąc tak twarzą w twarz, po prostu usnęłam. Byłam taka szczęśliwa, taka spełniona. Wtedy to właśnie wróciły mi wszystkie wspomnienia. SME. To oni mnie zranili. To oni kazali Yunho, by znalazł sobie kogoś i udawał, że ze jesteśmy parą. Nie chciał tego - wiedziałam. Zagrozili mu. Chodziło w jakiś sposób o fanów. Ja jednak o tym nie wiedziałam. Dowiedziałam się po trzech pięknych miesiącach życia w świadomości, że spotykam się z nim naprawdę. Dwa miesiące temu dowiedziałam się o tym. To tak bardzo zabolało... Tak bardzo, że pewnego wieczoru, spędzając po raz kolejny czas z samym Jaejoongiem, pocałowaliśmy się. Wtedy trafiło mnie prosto w serce. Kochałam ich dwóch. Z Yunho spotykałam się nadal, ale tylko po to, by media miały o czym gadać. Tak naprawdę miałam prawdziwy, pełen uczuć romans z Jae. Teraz do mnie dotarło co się stało. To jego spojrzenie wtedy.. To z nim mogłabym być na poważnie. Kochałam się z nim wcześniej... A jednak zdradziłam go z Yunho, który o nas zupełnie nie wiedział. Obydwaj znajdowali się głęboko w moim sercu. Czułam teraz wielki ból. Dlaczego nie mogłam sobie wcześniej niczego przypomnieć. Łzy napłynęły mi do oczu. Postanowiłam o tym nie myśleć. Tak naprawdę najbardziej zraniłam siebie. Wiedziałam, że nie mogę być z jednym i z drugim. A na tamtą chwilę nie potrafiłam wybrać.
Rano, po przebudzeniu Yunho jeszcze spał. Spojrzałam na tą ukochaną przeze mnie twarz, na ten uśmiech na ustach, z którym pewnie zasnął.
Założyłam swoje ciuchy i postanowiłam wyjść. Otworzyłam cicho drzwi, po cichu opuściłam apartament i poszłam na dół. Na samym środku sali stał Jaejoong. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w twarz. Szłam w jego kierunku, a on miał minę, jakby wiedział, co jest grane.
- Jak dobrze, że to tylko twój sen... - odrzekł i przytulił mnie mocno do siebie. 


Ciąg Dalszy Nastąpi...