czwartek, 27 października 2011

Marzenia sie spełniają III część

III Losowanie

Ten miesiąc był najdłuższym w moim życiu. Czas tak bardzo mi się dłużył. 20 Czerwca wylatujemy, to już za 2 dni. Czuję, że będą to najdłuższe dwa dni w naszym życiu. Spakowana byłam już od dwóch tygodni, ale często zmieniałam zdanie co do zawartości bagażu. W konsekwencji stwierdziłam, że nie mam nic w czym mogłabym zaprezentować się Yunho czy Changminowi więc wszystko jedno co wezmę i tak wyjdzie z tego spotkania wielka lipa. Stwierdziłam też, że ryj mam jakiś nie tego… i tysiąc razy chciałam zrezygnować z wyjazdu.
-Tsukusz ja nigdzie nie jadę!!! Zobacz jaki ja mam ryj!!! – krzyczałam wkurzona w dzień wyjazdu.
-Ja też nie! Nie mam nic do ubrania, wyjdziemy tam na jakichś ludzi z Etiopii… których DBSK przygarnęły w ramach wolontariatu. – załamała się Tsukusz.
-Dziewczyny zbierajcie się samochód czeka, spóźnicie się na ten samolot w końcu! – krzyknęła na nas mama. – Uważajcie na siebie i piszcie często. Wy przez te wasze pomysły do grobu mnie wpędzicie – żegnała nas zmartwiona.
-Dobra mamo, nie mamy już 15 lat. Trzymaj się do usłyszenia na Skype jutro wieczorem jak się uda. – dałyśmy buziaka na pożegnanie i poszłyśmy do samochodu wujka, który odwoził nas na lotnisko do Warszawy.
Na lotnisku żadna z nas nie powiedziała więcej niż „Cześć”, „tędy…”, „szybciej, bo się spóźnimy”, „to chyba tutaj”. Czułam, że coś mi stoi na żołądku, chociaż od wczoraj nic nie przełknęłam. Gdy zajęłyśmy miejsca na lotnisku, to odbyłam krótką rozmowę z Panem Bogiem o następującej treści: „Panie Boże spełniasz moje największe marzenie więc nawet jeśli zginę w katastrofie tego samolotu, to odejdę szczęśliwa, że w ogóle miało się to wszystko wydarzyć, ale jeśli przeżyję, to będę nieziemsko szczęśliwa i wdzięczna za ten piękny dar, jaki od Ciebie i od SM dostaję. Amen.”
-Nie wiem co ze sobą zrobić…- marudzi Urumi – Zasnąć nie mogę, laptop się rozładował, ehhh… .szlag mnie trafi chyba.
-Urumi… niektórzy chcą spać w tym samolocie… cicho bądź! – z wyrzutem odezwała się Baka.
-Ja też nie mogę spać, a jeszcze 6 godzin lotu… masakra…. pograjmy szeptem w państwa-miasta. – zaproponowałam.
-Oooo spoko, dobre i to – ożywiła się Urumi.
- Nie dadzą pospać… gram z wami w takim razie – zbudziła się Baka, która siedziała z nami na potrójnym miejscu w samolocie.
I tak zleciał nam lot, na bzdetnych grach i bezsensownym gadaniu o niczym, bo nikt nie poruszył nawet tematu Korei, jakbyśmy nie wierzyły w to, że właśnie tam zmierzamy, że za kilka godzin będziemy oddychać koreańskim powietrzem.
Na lotnisku przywitał nas znów Jin Sa Woo, niestety tym razem nie bardzo docierało do nas, to co mówił, bo byłyśmy zbyt oszołomione tym, co się dzieje wokół i musiał nam kilka razy powtarzać najprostsze polecenie typu „Tędy drogie panie”. Jin Sa Woo zawiózł nas do naszych tymczasowych „kwater”. Były to śliczne mieszkanka 3 i 2 osobowe. Zamieszkałam z Tsukuszem i z Urumi. Pokoje były umeblowane w nowoczesnym stylu, wszystko wyglądało na drogie, aż strach było dotknąć czegokolwiek. W swojej sypialni miałam spore łóżko, szafę biurko, wielkie lustro i toaletkę, a widok z okna skierowany był na piękny park, pełen Koreańczyków. Mimo, że ciągle byłam w szoku i nie wierzyłam, że tu jestem, to rozpakowałam się i poszłam wziąć prysznic. Nazajutrz miałyśmy spotkanie z menadżerem Kwangiem, a za tydzień losowanie do programu, czyli także pierwsze spotkanie z TVXQ. Po południu wybrałyśmy się na spacer do parku. Był to niewielki park, na środku, którego znajdowała się piękna mała fontanna. Wszystko jednak było w nim takie idealne, drzewka równo poprzycinane, kwiaty równo posadzone, nawet rosły w jednakowym tempie. No i największy plus tego parku – Koreańczycy.
- Mi się ciągle wydaje to wszystko pięknym snem…
-Tak Sinn… z którego nikt z nas nie chce się obudzić – dokończyłam.
-Swoją drogą, nie ciekawi was do czyjej drużyny traficie? – zaczęła Genki.
-Ja bym chciała do Jae – stwierdziła Sinn.
- A ja do kogokolwiek – odpowiedziała Tsukusz.
- Ja do Junsu, byłoby zabawnie – wypowiedziała się Mimi.
-Kurde, po co tutaj jeszcze te dwie z Hiszpanii i Francji… przeszkadzają tylko… - walnęła Urumi.
- Widziałaś jakie one są brzydkie, przestań… żadna konkurencja. – powiedziała Genki.
- Co wy gadacie, one są bardzo miłe, rozmawiałam z nimi na lotnisku. – powiedziała Lusia.
- W każdym razie za tydzień losowanie… pamiętajcie, że oprócz tego, że poznamy naszych biasów, to będziemy rywalkami hehe – powiedziałam szyderczym uśmiechem.
- Dobra dziewczyny, spacer jest super przyjemny, ale nie spałam od jakichś 20 godzin… padam… chodźmy może wyspać się przed jutrem. – zaproponowała padnięta Baka.
-Racja, w sumie już 19 można się położyć, jeszcze do rodziców zadzwońmy i w kimę. – potwierdziła Urumi.
Przyszedł kolejny piękny, słoneczny dzień w Seulu. Byłam na nogach już od 5 rano i piłam poranną, koreańską kawę, siedząc na fotelu i patrząc w okno, jak przebudza się nasze eleganckie osiedle. Menadżer Kwang wyposażył nasze pokoje w lodówkę i szafki pełne koreańskich przysmaków. Wszystko smakowało wyśmienicie.
Już o 6:30 zapukała do naszych drzwi Sinn, otworzyłam jej i weszła po cichu, gdyż Tsukusz i Urumi jeszcze spały.
-Saku, mogę wbić się do ciebie na kawę… dziewczyny jeszcze śpią, a ja nie mogę zebrać myśli. – ze spuszczoną głową zaczęła Sinn.
-Pewnie chodź, ja nie śpię od 5 rano, zrobię ci kawę i przy okazji sobie drugą. – zaproponowałam.
-Saku… ja nie wierzę… to jest zbyt piękne wiesz… poza tym boję się… nie wiem co on o mnie pomyśli… chyba nie jestem gotowa na spotkanie z nim… nie czuję się piękna… godna patrzenia na niego chociażby – zaczęła Sinn ze łzami w oczach.
-Natychmiast przestań! Jesteś młoda i śliczna, poza tym miła i dobra. Zawsze starasz się wszystko zrobić jak najlepiej. My to widzimy i chłopaki też to zauważą. Wszystkie jesteście świetne, zobaczysz, że będą dumni ze swoich Cassies. Przecież za nic by nas tam nie wzięli. Sama pomyśl… - uspokajałam ją..
- Obyś miała rację. Ja po prostu strasznie się denerwuję, nie wiem jak to będzie, czy dam radę…- ciągnęła Sinn.
- Sinn… tyle przeszkód pokonałaś, jesteś u szczytu góry Fuji-san… .i co? Chcesz teraz zejść powrotem? A może stanąć w miejscu? Pomyśl! Wszystkie w tym jesteśmy z tobą. Damy radę, nie zawiedziemy ich i siebie. Ja tez się denerwuję, ale trzeba iść dalej odważnie, szczególnie, ze jesteśmy aż tutaj. – uśmiechnęłam się, wzięłam jej głowę w dłonie i skierowałam na widok za oknem. – Widzisz to? To Seul Sinn, Seul! A my nie patrzymy już na niego przez pryzmat ekranu w TV tylko przez szybę w oknie. – po tych słowach Sinn uspokoiła się, uśmiechnęła i zaczęła pić smaczną, aromatyczną, koreańską kawę, ciągle patrząc razem ze mną na ulice Seulu.
* * *
- Witam w Seulu, mam nadzieję, że wszystko wam się podoba, jeśli czegoś potrzebujecie to dzwońcie do Jin Sa Woo. – zaczął menadżer Kwang – Za 6 dni odbędzie się losowanie. Chciałem, żebyście dzisiaj tu przybyły, ponieważ muszę wam przekazać kilka informacji. Po pierwsze daję wam te oto katalogi. – położył nam na stół po 5 katalogów bardzo znanych firm koreańskich produkujących odzież. – na końcu macie formularze, które musicie wypełnić. Możecie zamówić tyle ubrań, ile chcecie. Ważne, żeby służyły wam przez te 50 dni, także nie oszczędzajcie, zamawiajcie, co tylko się wam podoba. Wszystko jest sponsorowane przez te firmy, specjalnie dla programu. TVXQ też zamawia ciuchy z tych firm do programu. Zróbcie to dziś, żeby mogli przesłać wam je jak najszybciej do przymiarki.
Patrzyłyśmy na siebie, nie wierząc w to co słyszymy. Za kilka dni włożymy na siebie najmodniejsze ciuchy w Azji i wystąpimy w nich w telewizji.
- Ponad to będziecie jeździć od jutra do najlepszych stylistów i gabinetów kosmetycznych w Seulu, zadbamy o to, żebyście poczuły się w tym programie jak księżniczki. SM i TVXQ zależy na tym, żeby Cassies czuły, że dbamy o nie. – kolejne słowa menadżera Kwanga sprawiały, że euforia w naszych sercach ciągle rosła. – Teraz kolejna sprawa. Nie chcemy by wasze pierwsze spotkanie z TVXQ odbyło się na deskach studio, w którym będzie odbywało się losowanie. Dlatego, też zorganizowaliśmy wam karaoke z TVXQ. Odbędzie się ono w czwartek wieczorem. Wynajęliśmy wam salę, w prestiżowym klubie karaoke. Zjecie tam kolację z waszymi idolami, a potem zorganizujecie sobie karaoke, żebyście mogli zbliżyć się do siebie, poznać. – zauważyłam tylko, że Sinn zamarła…. Lusia nerwowo stukała palcem w palec pod stołem, a Urumi przybrała kamienny wyraz twarzy, tylko kącik ust jej drżał. Menadżer Kwang patrzył na nas z nadzieją na jakiś odzew więc szybko wybrnęłam z tej napiętej sytuacji.
- Dziękujemy panie Kwang. Damy z siebie wszystko. Postaramy się ze wszystkich sił was nie zawieść.
Dni mijały bardzo szybko. Dostałyśmy mnóstwo ubrań więc każdego dnia stroiłyśmy się i robiłyśmy zdjęcia. Nie zaniedbywałyśmy też forum Segin, codziennie pisałyśmy wspólnie sprawozdanie ze spędzonego wspólnie dnia i wrzucałyśmy zdjęcia. Forum bardzo odżyło po naszym wyjeździe, pewnie za sprawą powrotu TV5XQ. Dziewczyny były bardzo szczęśliwe, że weźmiemy udział w programie. Mają nadzieje, na koncert w Polsce. Jeszcze kilka miesięcy temu na forum było koło 250 osób, teraz jest ponad 600 i wielu się udziela. Sinn jest bardzo zadowolona, my również.
Nieubłagalnie nadszedł czwartek. Od rana się cała trzęsłam. Mimo, że miałam świetną fryzurę, odżywioną skórę i wybielone zęby, to nadal czułam się mało atrakcyjna. Wszystkie rozpoczęłyśmy czwartkową gorączkę czyli przebieranie w ciuchach, wymyślanie fryzur i makijaży. Przed południem przyszły wynajęte przez menadżera Kwanga stylistki i same zaczęły robić z nas boginie. O 14 odbył się wywiad z każdą z nas, w którym miałyśmy opowiedzieć o wrażeniach przed spotkaniem i ogólnie o sobie, o pobycie w Korei i takie tam. Kolejny wywiad ma się odbyć jutro po spotkaniu. Wreszcie o 17 przyjechał po nas samochód i pojechałyśmy w umówione miejsce.
Weszłyśmy do pięknego klubu karaoke i menadżer Kwang i Jin Sa Woo zaprowadzili nas do Sali, w której będziemy przez następne kilka godzin przebywać z TVXQ. Usiadłyśmy na wielkiej, półokrągłej, skórzanej kanapie. Przed nami znajdował się stół, a po drugiej stronie druga kanapa, na której usiadł menadżer i Jin Sa Woo, a obok nich miało za chwilę zasiąść całe TVXQ we własnej, pięknej osobie. Czułam, że już nie mam żołądka… wszystko skurczyło się w środku, było mi zimno i cała się trzęsłam. Zastanawiałam się czy widać te zdenerwowanie po mnie, na szczęście miałam trwały makijaż. Menadżer starał się rozluźnić atmosferę i nawiązać jakąś rozmowę, ale nikt go nie słuchał więc zrezygnował po kilku nieudanych próbach. W końcu po kilku minutach spóźnienia do Sali wszedł Song Jong Ki, który wpuścił do sali TVXQ. Wstałyśmy wszystkie… pierwszy wszedł Yunho. Wyglądał…. tak, że nie potrafię tego nawet opisać. Miał na sobie ciemne spodnie dżinsowe, sportowe, czarne obuwie, niebiesko-białą koszulę w kratkę, a na niej ciemną marynarkę. Zabijał swoim uśmiechem i spojrzeniem. Miałam wrażenie, że zapadam się pod ziemię, był zaledwie kilka metrów ode mnie i szedł w moją stronę. Stałam z brzegu więc przywitał się najpierw ze mną. Ujął moją dłoń i powiedział.
-Jestem Jung Yunho, bardzo miło mi was dzisiaj tutaj gościć, postaram się abyście spędziły czas jak najlepiej. – głos mu drżał, nie wiem czemu, czy on też się stresował? Pewnie chciał wypaść jak najlepiej. Zebrałam resztki odwagi i odpowiedziałam, patrząc prosto w jego błyszczące oczy.
-Jestem Sakura, bardzo się cieszę, że doszło w końcu do tego spotkania, długo na to czekałyśmy. – Yunho uśmiechnął się do mnie, długo trzymał moją dłoń i patrzył na moją twarz. Było mi strasznie głupio, ale czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Atmosferę przerwał Junsu, który wepchał się, żeby się ze mną przywitać. Yunho przeszedł do stojącej obok mnie Urumi i zaczął się z nią witać. Gdy już wszyscy się ze sobą ciepło przywitali, TVXQ zasiedli na swoich miejscach. Menadżer Kwang zaczął swoje przemówienie.
- Moi drodzy, zostawimy was samych i zajmiemy się przygotowaniami do sobotniego losowania. Wy dzisiaj bawcie się dobrze, mam nadzieję, że wszyscy będziecie zadowoleni. Menadżer, Sa Woo i Jong Ki wyszli, a my zostałyśmy sam na sam z TVXQ.
- Ja proponuję napić się soju na rozluźnienie atmosfery – zaproponował Jae po czym kelner przyniósł każdemu po małej szklaneczce i butelce tradycyjnego koreańskiego alkoholu. – Drink należy mieszać z tym płynem – Jae zrobił drinka i podał dla Baki siedzącej naprzeciw niego. – Spróbuj. – Baka wzięła łyk drika. – I jak ci smakuje?- zapytał Jae.
- Dziękuję, bardzo dobre. – odpowiedziała zarumieniona Baka.
Jae od początku zachowywał się bardzo naturalnie. Był bezpośredni, ale przy tym bardzo miły. Podtrzymywał dobrą atmosferę, starał się, żebyśmy czuły się jak najbardziej komfortowo. Przy tym wyglądał olśniewająco. Widać było, że powrót zespołu mu służył. Przytył kilka kilogramów, miał ładną, gładką cerę, znów zarysowywały mu się mięśnie na ciasnej koszulce. Wyglądał po prostu zdrowo, był uśmiechnięty i spokojny. Junsu miał świetną fryzurę, pofarbował włosy na lekka marchewkę i zapuścił nieco. W rzeczywistości wyglądał naprawdę olśniewająco. Widać było, że dba o wygląd, miał wspaniale zarysowane mięśnie, widać je było wyraźnie, bo miał t-shirt z krótkim rękawem. Junsu cały czas żartował i zadawał nam zabawne pytania. Starali się mówić do nas po angielsku, powiedzieli, że od kilku miesięcy uczęszczają na intensywny kurs. Szło im nieźle. Zdziwiona byłam znajomością tego języka Yunho i Changmina, wydaje mi się, że oni już od dawna się go uczyli.
Yoochun jak zawsze wyglądał jakby dopiero co wyszedł z okładki jakiejś gazety. Miał nienaganną fryzurę, marynarkę z kapturem, grafitową koszulę i obcisłe spodnie. Stopy zdobiły mu błyszczące, czarne pantofle. Kiedy się do nas odzywał, to słychać było tylko westchnienie ze wszystkich stron. Czasem dziewczyny tak zabawnie reagowały na ich słowa, czy pytania, że chłopaki wybuchali lekkim śmiechem.
Co do Changmina. Wygląda milion razy piękniej niż na zdjęciach. Ten człowiek nie ma na twarzy najmniejszej niedoskonałości. Ponad to jest bardzo wysoki, bez wątpienia ma koło 190 cm wzrostu. Ubrany był skromnie, miał na sobie czarne spodnie, białe obuwie sportowe i jasny t-shirt.
Atmosfera rozluźniła się kiedy Junsu włączył karaoke. Na początku żadna z nas nie chciała śpiewać, ale Junsu wyciągnął na siłę dziewczynę z Hiszpanii i wszystko się zaczęło. Zaczęliśmy śmiać się i żartować. Wszystko się zmieniło, to byli ludzie, świetni faceci. Nie było czego się bać. Traktowali nas jak równych sobie, nie wymądrzali się ani nie wywyższali. Junsu w pewnym momencie wziął Genki na „barana” i zaczął biegać z nią na plecach i śpiewać „Hug”. Atmosfera była świetna, wszyscy doskonale się bawili. Nikt nie chciał stamtąd wychodzić.
Późnym wieczorem, gdy byliśmy już wyczerpani śpiewaniem karaoke, ściszyliśmy muzykę i zaczęliśmy rozmawiać o programie.
- Po jutrze będziemy losować, ciekawe na jakie drużyny się podzielimy – zaczął Junsu.
- Nie ważne, czuję, że będziemy się świetnie razem bawić. – powiedział Yunho.
- Mamy wspaniałe Cassies, jestem szczęśliwy. – Jae był już bardzo pijany, miał uroczy uśmiech na twarzy. Siedział między Baką i Sinn i obejmował je. A raczej trzymał się ich, bo wyglądał, jakby miał zaraz upaść.
Yunho co jakiś czas zerkał w moją stronę, a ja unikałam tego spojrzenia, strasznie mnie krępowało. Nie wiedziałam co o tym myśleć, a może mi się tylko wydawało, że zerka. W każdym razie wszyscy zgodnie stwierdzili, że Jae powinien położyć się do łóżka. Zeszliśmy więc do naszych samochodów, pożegnaliśmy i rozjechaliśmy do domów. To już mi się nie zdawało… Yunho podszedł do mnie, podał mi rękę, spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział.
- Do zobaczenia w sobotę, czekam z niecierpliwością. – ostatnie słowa wypowiedział szeptem, do mojego ucha.
Słowa Yunho dźwięczały mi w uszach do ostatnich minut przed rozpoczęciem programu. Zaraz dowiem się z kim będę w zespole, dla kogo będę się starać, a z kim rywalizować. A jeśli będę musiała rywalizować z nim? Czy będę miała sumienie, by to zrobić?
Posadzili nas na wysokich krzesłach, naprzeciwko nas siedziało TVXQ. Wszędzie wokół świeciło jasne światło i było mnóstwo kamer. Przyczepili nam do ubrania mikrofony i kazali zachowywać się naturalnie. Ale jak? Kiedy gapią się na ciebie tysiące…
Song Jong Ki zaczął program. Najpierw przekazał kilka informacji na temat programu. Każda z nas się przedstawiła i powiedziała wyuczoną kwestię po koreańsku.
-Przejdźmy teraz do losowania drużyn. – powiedział Jong Ki – jako pierwszy będzie losował lider zespołu Jong Yunho.
Yunho podszedł do szklanej kuli, stojącej na środku. Znajdowały się tam małe piłeczki z naszymi imionami. Yunho wylosował pierwszą i pokazał do kamery „Genki”. Rozległy się brawa. Genki wstała i podeszła by usiąść na krześle przeznaczonym dla członków drużyny Yunho. Serce mi biło bardzo mocno, zaciskałam kciuki, modliłam się, by wylosował kule z moim imieniem. Zamknęłam oczy i czekałam. „Sakura” powiedział głośno Yunho. Moje imię pojawiło się na wielkiej elektronicznej tablicy przy nazwisku Yunho. Byłam w jego drużynie. Promieniowałam szczęściem, poszłam usiąść koło niego, a on przywitał mnie czarującym uśmiechem.
-Mamy już pierwszą drużynę. Kapitan Yunho, i dwie Cassies Genki i Sakura. Prosimy o losowanie kolejnego członka TVXQ , Changmina.
Changmin najpierw wylosował „Julię”, która z uśmiechem na twarzy usiadła obok niego, drugą Cassies z drużyny Changmina była „Mimi”.
- Po mojej prawej stronie siedzą już dwie drużyny, które od poniedziałku będą ze sobą rywalizować o cenne nagrody. Proszę teraz Yoochuna o wylosowanie Cassies do swojej drużyny. – powiedział Jong Ki.
Yoochun podszedł do kuli i wylosował pierwsze imię, była to „Urumi”. Widać było, że jest zadowolona, wstała i poszła usiąść koło Yoochuna. Kolejną osobą z jego drużyny była „Tsukushi”.
- Tym sposobem mamy już trzy drużyny. Wszyscy szczęśliwi? – zapytał nas Jong Ki.
-Taaak – odpowiedzieliśmy chórem.
- W takim razie Kim Jaejoong wylosuje osoby do przedostatniej drużyny. – Jae spojrzał znacząco na Bakę i Sinn. Wyglądał jakby miał nadzieję, że właśnie je wylosuje. I tak rzeczywiście się stało. Baka i Sinn z gracją zasiadły obok Jae.
- W takim razie trzecią drużynę będą tworzyć Jusnu, Azzel i Lusia. Brawa. – z widowni rozległy się gorące brawa. My również klaskaliśmy. Wszystko było jasne. Od poniedziałku będę starać się by dać z siebie wszystko dla Yunho. Czy podołam?

1 komentarz:

  1. Saku, wiesz jak ja kocham to opowiadanie... <3
    I czekam na część 4~ ^o^

    OdpowiedzUsuń